Pamiętacie moją recenzję czytnika PocketBook Basic Touch 2, którym byłam tak zachwycona? Jeśli nie, to koniecznie zajrzyjcie. Dzisiaj natomiast mam dla Was recenzję kolejnego czytnika. Zupełnie inna firma, zupełnie inny czytnik i zupełnie inne wrażenia podczas czytania. Jesteście ciekawi? Zapraszam!
Cybook Muse Light
O ile PocketBook był moim pierwszym czytnikiem, z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia, tak po tym czasie co nieco już wiem na ich temat. Wiem jak powinny działać, czego oczekuję od czytnika, dlatego ta recenzja nie będzie już aż w takim stopniu pozytywna i zachwalająca sprzęt, jak poprzednia. Nie umiem powiedzieć, czy coraz więcej oczekuję, czy może Cybook po prostu nie jest aż taki dobry. No ale zacznijmy od początku!
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to rewelacyjne pudełko, zupełnie inne niż to od PocketBooka. Solidne, wytrzymałe i pięknie wyglądające. Po drugie sam wygląd czytnika mnie zaskoczył, gdyż jest zupełnie innego kształtu, niż ten poprzedni. Początkowo mi to przeszkadzało, jednak później przyzwyczaiłam się do niego. Jest w bardzo fajnej formie, zdecydowanie mniejszy niż standardowe czytniki, jednak ekran ma dokładnie taką samą wielkość - 6 cali. Rewelacyjnym pomysłem było zamontowanie przycisków na prawej i lewej krawędzi czytnika, co zdecydowanie ułatwia przesuwanie stron podczas czytania. Poza tym, rewelacyjnie mieści się w ręce i bardzo wygodnie się go używa. Na dodatek ma podświetlenie, dzięki czemu można czytać wieczorami, w ciemności! No i w porównaniu z innymi czytnikami ma naprawdę fajną cenę! Czyż nie wspaniale? Oczywiście, że tak, jednak jak to zawsze bywa, nie może być tak kolorowo i czytnik posiada również wady.
Mimo, iż nie jest wiele tych wad, to w dużej mierze zaważyły one na mojej ocenie i moim zadowoleniu z niego. Po pierwsze - w czytniku, który posiadam dotyk chodzi bardzo słabo. Przyzwyczaiłam się do wyczulonego na dotyk PocketBooka i tym razem naprawdę nie mogłam się przestawić. Trzeba się namęczyć, aby coś na nim zrobić, co dla mnie jest dużym minusem.
Po drugie - bateria, która dość szybko się wyładowuje przy włączonym podświetlaniu, ale to normalne, więc nie zwracałam na to jakiejś szczególnej uwagi. Jeśli chodzi natomiast o ładowanie, to bateria ładuje się dość szybkim tempie i przy użytkowaniu czytnika bez podświetlenia żywotność baterii jest naprawdę na dobrym poziomie. Podczas użytkowania ładowałam go tylko raz, właśnie dlatego, że miałam włączone cały czas podświetlenie na samym początku.
W porównaniu do PocketBooka, jest trudniejszy w obsłudze, dlatego nie mogę polecić go początkującym, dla których ten czytnik miał być jako pierwszy. Ci, którzy wcześniej mieli już do czynienia z innym czytnikami, na pewno poradzą sobie lepiej. Ja przez długi okres czasu nie potrafiłam się do niego przyzwyczaić i do końca nie rozgryzłam go w stu procentach. Miałam spory problem ze znalezieniem tego, czego szukałam. Zupełnie inne menu , do którego nie potrafiłam się przekonać również jest dla mnie minusem, jednak myślę, że to jest akurat indywidualna sprawa i każdy oceniłby go w różny sposób.
Jeżeli chodzi o sprawy techniczne, przyznam szczerze, że kompletnie się na tym nie znam. Zainteresowanych odsyłam tutaj -> klik!
Podsumowując - czytnik zdecydowanie nie dla początkujących. Ma zarówno mnóstwo zalet, które Wam wymieniłam i opisałam, jak również kilka wad, które jednak zaważyły na tym, że ten czytnik nie zostanie moją wielką miłością. Na obecną chwilę moje serce zostało przy PocketBooku!
Przeczytaj również:
E-booki nie takie straszne?
PocketBook Basic Touch 2 - z czym to się je?
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Cześć!
Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś. Chciałabym, abyś podzielił(a) się swoim zdaniem na temat przeczytanego postu. Będzie mi bardzo miło.