Nie myśl o mnie za często…
Po prostu żyj dobrze.
Po prostu żyj.
Will
Tyle że Lou nie ma pojęcia, jak to zrobić. I trudno jej się dziwić.
A jednak Kiedy odszedłeś to nie tylko historia o podnoszeniu się po
utraconej miłości, lecz także inspirująca opowieść o nowych początkach.
Pamiętając o obietnicy złożonej ukochanemu, Lou stara się znajdować nowe
powody, dla których warto czekać na każdy kolejny dzień.
Will odszedł, z czym Lou nie może się pogodzić, lecz pamięta o słowach ukochanego, które zostawił jej przed śmiercią. "Po prostu żyj." Niby nic wielkiego, a dla niej trudne do wykonania. Cały czas wspomina chwile spędzone z Willem i nie potrafi się otrząsnąć. Nie umie również zainteresować się nikim innym. Na jej drodze staje również dziewczyna, Lily. Roztrzepana nastolatka, która uciekła z domu i postanowiła odnaleźć Lou. To, kim okazała się być dziewczyna, zaskoczyło mnie co nie miara.
Pierwszej części nie czytałam, przyznaję. Historię znam jedynie z filmu, w którym jestem zakochana! Historia bardzo wzruszająca i zarazem piękna. Tego samego oczekiwałam po kontynuacji. Pięknej historii, wciągającej, wzruszającej. Niestety. Nie udało się. Nie tym razem.
Historia była dla mnie trochę nie do końca dobra, czasem nudnawa. Okej, czasem śmiałam się, czasem byłam smutna czytając ją, jednak to nie było to, czego po niej oczekiwałam. A może miałam zbyt wygórowane oczekiwania? Nie wiem. Wiem tylko, że nie jestem jej fanką.
Czasem miałam wrażenie, że ta książka jest napisana na siłę, jakby autorka zupełnie nie miała na nią pomysłu, a pisała tylko dlatego, że czytelniczki oczekiwały kolejnych losów Lou. Duża część tej książki jest oparta na żałobie Lou po stracie ukochanego. Z jednej strony to normalne, z drugiej jednak mam wrażenie, że to ona zdominowała całą tę książkę.
Coś, co mi się podobało, to wprowadzenie postaci Lily, dość niespodziewanej osoby w życiu Lou. Jednak, gdzie pojawiała się Lily, tam zawsze się coś działo. Była jakaś akcja, to tylko ona trzymała mnie przy tej książce.
Poza tym, jak dla mnie trochę za bardzo dołująca. Niestety nie wciągnęła mnie, nie czytało mi się jej jakoś specjalnie dobrze. Trochę mnie to zraziło do tej autorki. Tak jak wspominałam, pierwszej części nie czytałam, ale chcę ją nadrobić. Jestem ciekawa, czy okaże się lepsza, czy porównywalnie i po prostu styl i język autorki mi nie odpowiada.
Ta książka czeka u mnie na półce w kolejce do przeczytania. Trochę się boję, że nie spełni moich oczekiwań, gdyż poprzednia cześć wysoko postawiła poprzeczke
OdpowiedzUsuń"Zanim się pojawiłeś" pożarłam jednym tchem i od początku uważałam, że na tej jednej książce powinno się skończyć, dlatego do kontynuacji nie za bardzo mnie ciągnie, ale kiedyś chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz nadrobić pierwszą część. Film owszem, jest niesamowity, ale książka w zupełności kradnie czytelnikowi serce :) Mnie osobiście "Kiedy odszedłeś" bardzo się podobało. Oczywiście nie ma tego nawet co porównywać z poprzednim tomem, to na pewno, ale mimo to bardzo lubię styl autorki i szalenie mi się podobało, w jaki sposób wszystko opisała. Może to przez moją emocjonalność i osobiste doświadczenia ta książka nie sprawiła mi zawodu, ale mimo wszystko czytało mi się ją dobrze i chętnie będę do niej wracać, tak jak do poprzedniczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Koniecznie sięgnij po pierwszą część. Kilka ważnych wątków zostało pominiętych w filmie, przez co moim zdaniem jest on niekompletny.
OdpowiedzUsuńZa to ja zastanowię się nad lekturą "Kiedy odszedłeś". Dla mnie historia Lou i Willa powinna zakończyć się w jednej książce, by nie rozciągać jej na kolejne, przez co jest ona nudnawa, czasami dołująca..
Tak jak "Zanim się pojawiłeś" zbiera same pozytywne recenzje, tak kontynuacja nie do końca. Pierwszy tom przeczytam na pewno, a nad drugim na pewno zastanowię się.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony chciałabym to przeczytać, a z drugiej myślę że "Zanim się pojawiłeś" jest idealne samo w sobie i nie potrzebuje kontynuacji, którą czytelnik jakby chciał to mógłby sobie dopowiedzieć. Nie wiem.
OdpowiedzUsuń