
Życie Kingi zmienia się jednak diametralnie, gdy dziewczyna dowiaduje się, że jej ukochany wyjeżdża na międzynarodowy kontrakt do Afryki i zostawia ją na kilka miesięcy. Ale nie jest to jedyna szokująca wiadomość…
Uczucia Kingi zostaną wystawione na ciężką próbę. Będzie musiała znaleźć w sobie odwagę, by stawić czoła przeciwnościom. Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny i niezawodnej przyjaciółki. Czy z taką pomocą Kinga zdoła odnaleźć utracone szczęście i spełnić swoje marzenia?
"Mniej złości, więcej miłości" to druga książka w dorobku Natalii Sońskiej i druga jej powieść, którą miałam okazję przeczytać. Czekałam na nią już od bardzo dawna. "Garść pierników, szczypta miłości" przypadła mi do gustu na tyle, że z niecierpliwością oczekiwałam kolejnej części. Tak bardzo chciałam kontynuacji losów Hani i Wiktora. Kontynuacji się doczekałam, na opis książki jednak przed przeczytaniem nawet nie spojrzałam. Z innych recenzji dowiedziałam się jednak, że będzie to kontynuacja, jednak główną bohaterką ma być Kinga, przyjaciółka Hani. Troszkę się tym rozczarowałam, ale...zabrałam się do czytania. I wszystkie moje obawy zniknęły.
"Dopóki nie przeżyjesz z człowiekiem całego życia, tak naprawdę nigdy do końca go nie poznasz."

"Mniej złości, więcej Miłości" to naprawdę bardzo dobra książka, którą czyta się rewelacyjnie. Wciągająca zupełnie jak jej poprzedniczka, o ile nie bardziej. Tutaj jednak nie znajdziemy słodkiej, sielskiej historii podobnej do tej z Pierników. Zawiera niespodziewane zwroty akcji, zaskakuje na każdym kroku, jest tajemnicza, pełna sekretów i akcji, której zdecydowanie się nie spodziewałam. Oczywiście nie brakuje tutaj wątków miłosnych, o nie. A nawet pojawia się moja ulubiona para - Hania i Wiktor, z czego bardzo, ale to bardzo się cieszyłam! Powieść zdecydowanie daje do myślenia, wzrusza i zachwyca!
"Budowania związku też trzeba się nauczyć, nie można iść na łatwiznę, korzystać z cudzych receptur. To jak ściąganie w szkole. Jeśli spiszesz wszystko ze ściągi, to umiesz tylko w teorii i gdy przychodzi do zastosowania wiedzy w praktyce, rozkładasz ręce."

To nie jest zwykła powieść obyczajowa jakich wiele. To połączenie obyczajówki i sensacji w taki sposób, że czytając ją nie można się oderwać. Autorka postarała się i dopracowała wszystko na 100% . Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z tej książki. Zakończenie mnie zmiażdżyło, dosłownie. Zupełnie się tego nie spodziewałam i byłam w szoku podczas czytania, a na końcu polały się łzy. Mam jedynie nadzieję, że to nie koniec losów bohaterów, bo tego bym nie przeżyła. Liczę na jeszcze jedną, ostatnią część.
Podsumowując, polecam Wam wspaniałą powieść ukazującą istotę prawdziwej miłości, relacji rodzinnych i przyjacielskich, oraz tego ile można poświęcić dla ukochanej osoby. Jeśli jesteście ciekawi jak wypadła polska mieszanka powieści obyczajowej z sensacją, zdecydowanie polecam. Mnóstwo tajemnic, niedomówień, sekretów i niebezpieczeństw czyhających zza rogu i miłość, która jest w stanie pokonać wszystko...no, prawie wszystko.
Takie książki na razie nie są zbyt często przeze mnie wybierane, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńjest na mojej wishliście :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cę do LBA. :) Tu znajdziesz więcej informacji: http://artgirl12.blogspot.com/2016/08/lba-czyli-odpowiadam-na-pytania.html
OdpowiedzUsuńMam w planach dzisiaj wieczorem zacząć tę książkę i po Twojej recenzji wiem, że to będzie miły wieczór :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze żadnej z dwóch książek Natalii Sońskiej. "Mniej złości, więcej miłości" jakoś niespecjalnie mnie przyciąga - to znaczy, wydaje mi się, że to całkiem dobra pozycja na leniwe popołudnie w wakacje, ale nie mam przesadnej ochoty ją przeczytać. Nie mówię "nie"; bardzo lubię odkrywać polskich autorów, jednak za tym tytułem raczej nie będę się specjalnie rozglądać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Nie znałam tej autorki i muszę przyznać, że ostatnio trochę trzymam się z dala od powieści obyczajowych. Wiem że jedna na wiele trafia się taka, która chwyta za serce, skoro to jest jedna z tych, to z pewnością by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńKojarzę jej wcześniejszą książkę, ale właściwie tylko z okładki. Nigdy sama nie zdecydowałam się na lekturę, nie skojarzyłam też, że to kolejna powieść tej autorki. Zapewne sama nie sięgnę po nią, ale cieszę się, że Ty jesteś z niej zadowolona (będę mogła też polecać ją innym albo sprezentować mamie) :)
OdpowiedzUsuńCzytałam poprzednią książkę autorki i było dość nudno i zbyt słodko, nawet jak na mnie. Jednak mimo wszystko i tę książkę mam w planach, bo wierzę że teraz będzie lepiej ;)
OdpowiedzUsuń"Garść pierników" całkowicie oczarowało mnie swoim niezwykłym klimatem, dlatego już nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po drugą książkę z dorobku autorki - myślę, że będę zadowolona :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Garść pierników..." i przyznam, że było to ciekawe doświadczenie, bo przeważnie wystrzegam się takich historii. Jeśli ta książka jest tak przyjemna w odbiorze jak poprzednia, to z pewnością kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuń