Szukaj na tym blogu

13 maja 2016

Matthew Quick - „Wybacz mi, Leonardzie”





Jak zmierzyć cierpienie?

         Leonard Peacock kończy osiemnaście lat. Z tej okazji szykuje prezenty dla przyjaciół, goli głowę na łyso i zabiera do szkoły pistolet… Tego dnia zamierza rozliczyć się z przeszłością i dorosłymi, którzy go nie rozumieją. W świecie Leonarda nie ma miejsca na kompromisy, wszystko jest albo czarne, albo białe. Jak w starych filmach z Humphreyem Bogartem... Pif-paf!
„Wybacz mi, Leonardzie” to jedna z trzech powieści młodzieżowych Matthew Quicka. To książka o szukaniu zrozumienia i buncie przeciwko zasadom, którymi kierują się dorośli.
             Moja opinia na temat Prawie jak gwiazda rocka nie pozostawia żadnych wątpliwości - byłam pod wrażeniem. A zatem bezzwłocznie postanowiłam sięgnąć za kolejną książkę autora, która niedawno zaczęła mi zdobić półkę. To zupełnie inna powieść, a jednak oprócz autora łączy je coś jeszcze - emocje. Wiele najróżniejszych kotłowało mi się w sercu i z trudem zebrałam myśli, jednak się udało.
             Książka wciąga od pierwszych stron, ponieważ autor narracją i stylem od razu łowi czytelnika. Nie przeciąga, nie nudzi a intryguje. Od razu zaczęłam się zastanawiać, co kieruje głównym bohaterem, jak, gdzie, dlaczego i po co. Sama postać Leonarda przyciąga uwagę, ponieważ jest on osobą nietuzinkową. Z pewnym zdumieniem śledziłam jego poczynania, chcąc poznać go coraz bardziej.

Ludzie, których nazywamy mamą i tatą, sprowadzają nas na świat, a potem nie zapewniają nam tego, czego potrzebujemy, ani nie dostarczają jakichkolwiek odpowiedzi - koniec końców każdy jest zdany we wszystkim tylko na siebie, a mnie takie życie nie odpowiada.

            Tak też się stało. Z każdym kolejnym rozdziałem czytelnik dowiaduje się o Leonardzie coraz więcej. Poznaje jego, jego życie, rodzinę i problemy. A tych ostatnich ma naprawdę wiele. Ponownie, jak już wspominałam, czytelnicy mają do czynienia z postacią oryginalną, tak jak jest to w Prawie jak gwiazda rocka. Co więcej i w tej powieści, światła reflektorów skupione są zupełnie na głównej postaci, a bohaterowie drugoplanowi zarysowani. Wiadomo kim są, co zrobili, jednak to Leonarda jako jedynego poznajemy od podszewki. Zgłębiamy jego myśli, pragnienia i przeszłość. Jest to chłopak inteligentny, myślący, bardzo spostrzegawczy i po prostu dziwny. Właśnie ta jego inność najbardziej mnie zaciekawiła. A dokładniej to, skąd się wzięła, dlaczego w Leonardzie wrze tak wiele gniewu i nienawiści.
           Matthew Quick w tej powieści porusza trudne tematy, strony zapełnia szczerymi, raczej pesymistycznymi przemyśleniami bohatera, które wręcz zmuszają czytelnika do refleksji. Jednoczenie są one napisane bardzo przystępnie i ciekawie. Czyta się z przyjemnością i zapałem. Łzy, śmiech i smutek towarzyszyły mi nieustannie, albowiem brutalna prawda obnażana przez Leonarda rodzi przykrość, jego sarkastyczna postawa nierzadko bawi, a skutki błędów wielu ludzi, popychają do płaczu nad ty, co się wydarza. Lektura wciąga, trudno było mi się oderwać, a kiedy dotarłam do ostatniej strony, zawyłam z frustracji.

Zastanawialiście się kiedyś nad wszystkimi wieczorami waszego życia, których nie potraficie sobie przypomnieć? Tak prozaicznymi, że mózg nie zadał sobie trudu, by je zarejestrować. Setki, może tysiące wieczorów rozpoczęło się i zakończyło, nie pozostawiając żadnego śladu w pamięci. Czy to was nie przeraża? A co, jeśli wasz umysł zapamiętuje te niewłaściwe wieczory?

           Finał jest bowiem rozczarowujący. Spodziewałam się czegoś innego. Takiego wielkiego BUM, które podsumuje tę szczerą i trudną historię. Tego jednak zabrakło. Nie twierdzę, że zakończenie jest nielogiczne czy niespójne - przeciwnie, wszystko się zgadza. Jednak moim zdaniem w porównaniu do treści jest zdecydowanie za słaby. Ta opowieść zasłużyła na więcej. Ja czuję wielki niedosyt.
           Bardzo się cieszę, że miałam okazję zapoznać się z tą pozycją. Nie tylko lektura była dla mnie przyjemnością, ale i wiele z niej wyniosłam. A to jest bardzo ważne w literaturze, szczególnie młodzieżowej. Nietuzinkowa historia, jeszcze bardziej niesamowity bohater i góra refleksji. Nic tylko czytać, chwalić i polecać!

      

    Autor: Matthew Quick
Tytuł: Wybacz mi, Leonardzie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Data wydania: 8 października 2014
Liczba stron: 408
Ocena: 9/10




źródło opisu: http://otwarte.eu/

13 komentarzy:

  1. Przed przeczytaniem tej książki sięgnęłam po "jedenaście minut" Jodi Picoult i jest to podobna historia. No niestety było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i troszkę się rozczarowałam. :) Ale w najbliższym czasie sięgam po Prawie jak gwiazda rocka i może ta historia bardziej przypadnie mi do gustu.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zbiera naprawdę dobre opinie i mam na nią wielką ochotę. Ja sama pokochałam "Poradnik pozytywnego myślenia" i "Niezbędnik obserwatoròw giwiazd" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś się skusze, ale jakoś teraz nie mam na nią ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie niecodzienne historie w książkach bardzo sobie cenię. Autora mam w planach już dłuższy czas :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o niej wiele dobrego i chciałabym ją przeczytać. Trochę szkoda, że końcówka jest rozczarowująca - jestem ciekawa czy po lekturze będę mieć podobne przemyślenia na ten temat ;)
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
  6. faktycznie, książka bardzo intryguje :)/Karolina

    OdpowiedzUsuń
  7. A mi się właśnie zakończenie podobało... przynajmniej w pewnym sensie, chociaż też byłam sfrustrowana. Po prostu wydaje mi się, że bardzo pasuje do tej powieści, nawet jeśli w rzeczywistości miałam nadzieję, że koniec będzie inny.
    Ostatecznie "Wybacz mi, Leonardzie" uważam za wartościową lekturę, a na "Prawie jak gwiazda rocka" czaję się już od dłuższego czasu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" i wciąż szukam chwili, aby go przeczytać... ;)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejny tytuł, który kojarzę, ale jakoś nigdy nie byłam nim zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tę książkę na półce, ale jakoś ciągle mi do niej nie po drodze. Bardzo wysoko ją oceniłaś, a prawdę mówiąc myślałam, że jest średnia. Po twojej recenzji jednak jestem bardziej zaciekawiona treścią. Przed wszystkim co wpłynęło na decyzję bohatera, aby właśnie tak spędzić 18 urodziny. Z Quickiem jeszcze nie miałam okazji się zapoznać, ale jeśli powyższa książka mi się spodoba to na pewno zapoluję na promocję na znaku na resztę jego książek ;D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam książki autora z jakiejś wyprzedaży, ale jeszcze nie miałam okazji, by po nie sięgnąć. Cieszę się przynajmniej, że zbierają takie opinie jak Twoja :)
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam styczności z autorem, ale wydaje mi się, że przypomina twórczość Greena i tak trochę mi do niej nie po drodze..

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że finał rozczarowuje, ale mimo wszystko jestem bardzo ciekawa tej książki. Tym bardziej, że polubiłam styl tego autora ;)

    OdpowiedzUsuń

Cześć!
Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś. Chciałabym, abyś podzielił(a) się swoim zdaniem na temat przeczytanego postu. Będzie mi bardzo miło.

OBSERWUJĄCY