Jak zmierzyć cierpienie?
„Wybacz mi, Leonardzie” to jedna z trzech powieści młodzieżowych Matthew Quicka. To książka o szukaniu zrozumienia i buncie przeciwko zasadom, którymi kierują się dorośli.
Moja opinia na temat Prawie jak gwiazda rocka nie pozostawia żadnych wątpliwości - byłam pod wrażeniem. A zatem bezzwłocznie postanowiłam sięgnąć za kolejną książkę autora, która niedawno zaczęła mi zdobić półkę. To zupełnie inna powieść, a jednak oprócz autora łączy je coś jeszcze - emocje. Wiele najróżniejszych kotłowało mi się w sercu i z trudem zebrałam myśli, jednak się udało.
Książka wciąga od pierwszych stron, ponieważ autor narracją i stylem od razu łowi czytelnika. Nie przeciąga, nie nudzi a intryguje. Od razu zaczęłam się zastanawiać, co kieruje głównym bohaterem, jak, gdzie, dlaczego i po co. Sama postać Leonarda przyciąga uwagę, ponieważ jest on osobą nietuzinkową. Z pewnym zdumieniem śledziłam jego poczynania, chcąc poznać go coraz bardziej.
Ludzie, których nazywamy mamą i tatą, sprowadzają nas na świat, a potem nie zapewniają nam tego, czego potrzebujemy, ani nie dostarczają jakichkolwiek odpowiedzi - koniec końców każdy jest zdany we wszystkim tylko na siebie, a mnie takie życie nie odpowiada.
Tak też się stało. Z każdym kolejnym rozdziałem czytelnik dowiaduje się o Leonardzie coraz więcej. Poznaje jego, jego życie, rodzinę i problemy. A tych ostatnich ma naprawdę wiele. Ponownie, jak już wspominałam, czytelnicy mają do czynienia z postacią oryginalną, tak jak jest to w Prawie jak gwiazda rocka. Co więcej i w tej powieści, światła reflektorów skupione są zupełnie na głównej postaci, a bohaterowie drugoplanowi zarysowani. Wiadomo kim są, co zrobili, jednak to Leonarda jako jedynego poznajemy od podszewki. Zgłębiamy jego myśli, pragnienia i przeszłość. Jest to chłopak inteligentny, myślący, bardzo spostrzegawczy i po prostu dziwny. Właśnie ta jego inność najbardziej mnie zaciekawiła. A dokładniej to, skąd się wzięła, dlaczego w Leonardzie wrze tak wiele gniewu i nienawiści.
Matthew Quick w tej powieści porusza trudne tematy, strony zapełnia szczerymi, raczej pesymistycznymi przemyśleniami bohatera, które wręcz zmuszają czytelnika do refleksji. Jednoczenie są one napisane bardzo przystępnie i ciekawie. Czyta się z przyjemnością i zapałem. Łzy, śmiech i smutek towarzyszyły mi nieustannie, albowiem brutalna prawda obnażana przez Leonarda rodzi przykrość, jego sarkastyczna postawa nierzadko bawi, a skutki błędów wielu ludzi, popychają do płaczu nad ty, co się wydarza. Lektura wciąga, trudno było mi się oderwać, a kiedy dotarłam do ostatniej strony, zawyłam z frustracji.
Zastanawialiście się kiedyś nad wszystkimi wieczorami waszego życia, których nie potraficie sobie przypomnieć? Tak prozaicznymi, że mózg nie zadał sobie trudu, by je zarejestrować. Setki, może tysiące wieczorów rozpoczęło się i zakończyło, nie pozostawiając żadnego śladu w pamięci. Czy to was nie przeraża? A co, jeśli wasz umysł zapamiętuje te niewłaściwe wieczory?
Finał jest bowiem rozczarowujący. Spodziewałam się czegoś innego. Takiego wielkiego BUM, które podsumuje tę szczerą i trudną historię. Tego jednak zabrakło. Nie twierdzę, że zakończenie jest nielogiczne czy niespójne - przeciwnie, wszystko się zgadza. Jednak moim zdaniem w porównaniu do treści jest zdecydowanie za słaby. Ta opowieść zasłużyła na więcej. Ja czuję wielki niedosyt.
Bardzo się cieszę, że miałam okazję zapoznać się z tą pozycją. Nie tylko lektura była dla mnie przyjemnością, ale i wiele z niej wyniosłam. A to jest bardzo ważne w literaturze, szczególnie młodzieżowej. Nietuzinkowa historia, jeszcze bardziej niesamowity bohater i góra refleksji. Nic tylko czytać, chwalić i polecać!
Autor: Matthew Quick
Tytuł: Wybacz mi, Leonardzie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Data wydania: 8 października 2014
Liczba stron: 408
Ocena: 9/10
źródło opisu: http://otwarte.eu/
Przed przeczytaniem tej książki sięgnęłam po "jedenaście minut" Jodi Picoult i jest to podobna historia. No niestety było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i troszkę się rozczarowałam. :) Ale w najbliższym czasie sięgam po Prawie jak gwiazda rocka i może ta historia bardziej przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Książka zbiera naprawdę dobre opinie i mam na nią wielką ochotę. Ja sama pokochałam "Poradnik pozytywnego myślenia" i "Niezbędnik obserwatoròw giwiazd" :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skusze, ale jakoś teraz nie mam na nią ochoty :)
OdpowiedzUsuńTakie niecodzienne historie w książkach bardzo sobie cenię. Autora mam w planach już dłuższy czas :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej wiele dobrego i chciałabym ją przeczytać. Trochę szkoda, że końcówka jest rozczarowująca - jestem ciekawa czy po lekturze będę mieć podobne przemyślenia na ten temat ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kochamy Książki
faktycznie, książka bardzo intryguje :)/Karolina
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie zakończenie podobało... przynajmniej w pewnym sensie, chociaż też byłam sfrustrowana. Po prostu wydaje mi się, że bardzo pasuje do tej powieści, nawet jeśli w rzeczywistości miałam nadzieję, że koniec będzie inny.
OdpowiedzUsuńOstatecznie "Wybacz mi, Leonardzie" uważam za wartościową lekturę, a na "Prawie jak gwiazda rocka" czaję się już od dłuższego czasu. ;)
Mam "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" i wciąż szukam chwili, aby go przeczytać... ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Kolejny tytuł, który kojarzę, ale jakoś nigdy nie byłam nim zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, ale jakoś ciągle mi do niej nie po drodze. Bardzo wysoko ją oceniłaś, a prawdę mówiąc myślałam, że jest średnia. Po twojej recenzji jednak jestem bardziej zaciekawiona treścią. Przed wszystkim co wpłynęło na decyzję bohatera, aby właśnie tak spędzić 18 urodziny. Z Quickiem jeszcze nie miałam okazji się zapoznać, ale jeśli powyższa książka mi się spodoba to na pewno zapoluję na promocję na znaku na resztę jego książek ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mam książki autora z jakiejś wyprzedaży, ale jeszcze nie miałam okazji, by po nie sięgnąć. Cieszę się przynajmniej, że zbierają takie opinie jak Twoja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Nie miałam styczności z autorem, ale wydaje mi się, że przypomina twórczość Greena i tak trochę mi do niej nie po drodze..
OdpowiedzUsuńSzkoda, że finał rozczarowuje, ale mimo wszystko jestem bardzo ciekawa tej książki. Tym bardziej, że polubiłam styl tego autora ;)
OdpowiedzUsuń