Witajcie kochani!
1. Od czego zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?
Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną odsłoną "Akcji Wywiad". Tym razem kilka pytań zadałam pani Ninie Majewskiej-Brown, która jest autorką "Wakacji" oraz "Zwyczajnego dnia", których recenzje mogliście przeczytać na tym blogu. Zapraszam do czytania!
1. Od czego zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?
W
zasadzie zawsze lubiłam bawić się słowem, zanurzać w świecie
fantazji i wyobraźni. Gdy pojawiły się dzieci, odkryłam, że
można je zaprosić do tego świata i oplątać historią, którą
będą chciały słuchać jeszcze i jeszcze. To nasze wspólne
magiczne, wieczorne chwile, których nie podejrzewałam o to, że
zaowocują książką. Choć w rzeczywistości do napisania powieści
zachęcił mnie mąż, który zapewne miał dosyć mojego
niekończącego się słowotoku i liczył na chwile ciszy w domu.
2.
Od czego według Pani zależy "powodzenie" debiutu na rynku
wydawniczym?
Od
dobrego maszynopisu i ogromnego szczęścia. Osób, które próbują
swoich sił w pisaniu, jest tak wiele, że wydawnictwa zalewane są
morzem maszynopisów, przez które zapewne trudno się przebić. I tu
pojawia się ten element szczęścia, by ze stosu innych tekstów
akurat ten, a nie inny pozostał w ręku recenzenta dłużej i by go
zainteresował.
3.
Dlaczego miejscem akcji "Wakacji" jest akurat Barcelona?
Nie ukrywam, że to był jeden z czynników, który zadecydował
o tym, żeby sięgnąć po Pani książkę. Barcelona to takie moje
marzenie.
To
zupełny przypadek. Byliśmy z rodziną na wymarzonych wakacjach w
Barcelonie i właśnie tam, podczas spaceru na La Rambli mąż rzucił
pomysł, że, skoro wiecznie i zawsze mam tyle do powiedzenia,
powinnam napisać książkę. Trochę mnie zaskoczył, choć w
rzeczywistości wyzwolił iskrę, która od dawna się we mnie tliła.
I tak zaczęłam patrzeć na miasto z innej perspektywy, utrwalać w
głowie obrazy i aromaty: knajpek, placów, ulic, przyglądać się
ludziom. Jednocześnie zrodził się szkielet historii, który
wystarczyło tylko uzupełnić.
4.
Czy "Wakacje" to wyłącznie fikcja literacka? Czytając,
czułam się jakby ta historia zdarzyła się naprawdę.
Zdecydowanie
to fikcja. Bohaterowie, ich perypetie, dziwne sytuacje są wyssane z
palca, choć oczywiście w pewien sposób inspirowane
rzeczywistością. Lubię przyglądać się ludziom, słuchać tego
co mają do powiedzenia, w co się ubierają. To bardzo pouczające,
w wielu przypadkach zabawne, zawsze tak samo ciekawe.
Zbyt
bardzo cenię przyjaciół i relacje jakie przez lata udało nam się
wypracować, by odważyć się kogoś opisać. Byłoby to bardzo
niemoralne i nie mogłabym spojrzeć na siebie w lustrze. Dlatego
miałam tak duży problem z nadaniem imion bohaterom by nikt ze
znajomych nie odnalazł się w opowieści.
5. Pamięta
Pani swoje pierwsze opowiadanie, które było napisane do szuflady? O
czym ono było?
Do
szuflady, jak każda szanująca się nastolatka, pisałam głównie
wiersze, które tu i ówdzie, ku mojej ogromniej satysfakcji były
drukowane. Dopiero gdy zostałam mamą dojrzałam do napisania czegoś
dłuższego i tak na użytek własny i dzieci powstała historyjka o
aniołku, który wiecznie miał jakieś kłopoty: a to śmierdziały
mu nóżki, a to zasypiał, podczas gdy miał czuwać, a to lubił
plątać dzieciom w nocy włoski, etc.
6.
Która scena z "Wakacji" lub "Zwyczajnego dnia"
jest Pani ulubioną?
W
"Wakacjach" najbardziej poruszają mnie dwa momenty: w
kostnicy i msza w kościele przed pogrzebem. Pisząc je
rozwarstwiałam własne emocje nacierając się bólem i samotnością,
jednocześnie życząc sobie, bym nigdy nie stała się ich
beneficjentem.
Natomiast
w "Zwyczajnym dniu" jest kilka scen, które szczerze mnie
bawią: droga na porodówkę, wyprawa z teściem do domu Joanny,
wizyta siostry i jej narzeczonego. Ich ciężar gatunkowy jest
oczywiście inny.
7.
Którego bohatera z Pani książek lubi Pani najbardziej, a którego
najmniej?
Lubię
wszystkich bohaterów. Najbliższa jest mi oczywiście Nina, która
powstała z najbardziej odległych i skrywanych moich osobistych
obszarów. W rzeczywistości lubię bawić się kreowaniem każdej
postaci, budowaniem jej świata i języka. To takie małe
intelektualne wyzwania, by każdy z nich uchylał nieco zasłonę
własnych emocji i filozofii.
8.
Kogo z polskich współczesnych autorów ceni Pani najbardziej?
Czytam
bardzo dużo, może nie wszystko co mi wpadnie w ręce, ale na co w
danym momencie mam ochotę i przy czym odpoczywam: Romę Ligocką,
Jerzego Pilcha, Janusza Głowackiego, Artura Andrusa i moją ulubioną
Marię Czubaszek, ale też przekornie wracam do starszych rzeczy np.
Zapolskiej. Uwielbiam bajkowe światy fantasy anglojęzycznych
pisarzy chociażby Terrego Goodkinda.
9.Bardziej
motywujące są dla Pani opinie krytyczne, czy raczej te pozytywne?
Te
pierwsze zawieszają w optymizmie, ale pozwalają zweryfikować to, w
co być może zbyt bardzo się zapędziłam i zapętliłam. Drugie
dodają skrzydeł i sprawiają, że chce mi się pisać dalej.
Świetny
pomysł i radość, że nareszcie pojawili się ludzie, którzy
dostrzegają potencjał w rodzimej literaturze. Cieszę się, że
jesteśmy już po okresie zachłystywania się literaturą
obcojęzyczną, choć oczywiście był to potrzebny czas, dzięki
któremu pojawiły się na rynku wielkie nazwiska w doskonałych
przekładach.
11. Mówi
się, że w obecnych czasach mało jest osób czytających książki.
Jak się Pani do tego odniesie?
Obserwując
znajomych, dzieciaki w szkole i ruch w księgarniach, mam wrażenie,
że intensywnie czyta tylko niewielka grupa społeczeństwa. Szkoda,
że pozostali nie chcą korzystać z wyobraźni, do uruchomienia
której zmusza książka. Gdy bywam u przyjaciół we Włoszech, czy
Niemczech obserwuję modę na chodzenie do bibliotek, które są
przyjazne, często z kawą w tle i interesującym programem. U nas,
w większości przypadków kontakt z biblioteką ogranicza się tylko
do szkoły. Brakuje mody na czytanie.
12.
Czy zmieniłaby Pani coś w którejś ze swoich książek? Tak
patrząc z perspektywy czasu.
Merytorycznie
raczej nie, natomiast wygładziłabym niektóre miejsca językowo.
13.
Czy "Zwyczajny dzień" to ostatnia część, czy może
będzie jeszcze jakaś kontynuacja? Bo
zakończenie
może sugerować, że jeszcze coś będzie i że to nie koniec losów
Niny.
Jestem w trakcie
pisania trzeciej części "JAK SIĘ NIE ZAKOCHAĆ" , mam
też pomysł na opowiedzenie początku historii widzianej oczami
Bartka, co niewątpliwie będzie sporym wyzwaniem i jeszcze nie do
końca jestem pewna, czy uda mi się zmierzyć z męskim punktem
widzenia.
Bardzo dziękuję Pani Ninie za odpowiedzi! Mam nadzieję, że wywiad Wam się podobał. Powstał on przy okazji współpracy z PNGiSAM.
Bardzo dziękuję Pani Ninie za odpowiedzi! Mam nadzieję, że wywiad Wam się podobał. Powstał on przy okazji współpracy z PNGiSAM.
urzekły mnie okładki tych obydwóch książek, mam nadzieje, ze kiedys je znajdę w bibliotece :)/Karolina
OdpowiedzUsuńCzytałam obie części i jestem oczarowana! Świetna historia, a z wywiadu idzie wywnioskować, że pani Nina jest bardzo sympatyczną kobietą. Czekam na trzecią część :)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Jejku, w wakacje czytałam o tej książce tak dużo i nawet miałam ją w planach przeczytać i już tyle czasu minęło... A Pani Majewska wydaje się być przemiłą osobą :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Czytałam Wakacje i chętnie przeczytałabym Zwyczajny dzień, a okładki śliczne przyciągają oko!
OdpowiedzUsuńświetny wywiad, z przyjemnością go przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńWRACAM PO PRZERWIE DO BLOGOWANIA:
ZAPRASZAM na bloga