Przyznaję, że nie wyczekiwałam na premierę tej książki z niecierpliwością, drżąc z oczekiwania, ponieważ... nic o niej nie słyszałam. Jednak kiedy wydawnictwo Rebis zaproponowało mi, abym tę pozycję zrecenzowała, a ja przeczytałam jej opis, od razu coś zaskoczyło. O tak, wiedziałam, że Trzynaście powodów to książka zdecydowanie dla mnie. Nie mogłam się doczekać aż w końcu do mnie dotrze. Rozpoczęłam czytanie późnym popołudniem i nie zakończyłam go aż nie przeczytałam ostatniej strony. Nie pamiętam, kiedy ostatnio nie mogłam aż tak oderwać się od lektury. Niebywałe!
Pewnego dnia Clay Jensen znajduje przed swoimi drzwiami pudełko po butach, w którym znajduje się kilka taśm magnetofonowych. Zostały one nagrane przez Hannah, koleżankę Claya, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Jak wyjaśnia na wstępnie, to trzynaście czynników popchnęło ją do tego czynu, a Clay jest jednym z nich. Zdezorientowany chłopak, autentycznie rozpaczający po śmierci Hannah, błąka się samotnie nocą po mieście i odsłuchuje myśli, które dziewczyna wypowiedziała na głos, aby dowiedzieć się, w jaki sposób przyczynił się do tej strasznej tragedii oraz aby zrozumieć, co nią kierowało. Clay jako już kolejna osoba z kolei zapoznaje się z przykrymi, i nierzadko ohydnymi, szczegółami całej tej historii, a także poznaje prawdziwe twarze ludzi, którzy go otaczają. Wiele dowiaduje się także o sobie ale przede wszystkim zostaje zmuszony do pogodzenia się z jednym prostym faktem: że czasu nie da się już cofnąć, nieważne jak bardzo byśmy tego pragnęli.
Jeśli słyszysz piosenkę, która wywołuje u ciebie łzy, a nie chcesz już płakać, nie słuchasz jej więcej.
Ale nie da się uciec od samego siebie. Nie można postanowić, że się już nie będzie siebie oglądać. Wyłączyć zgiełku w swojej głowie.
Czyjaś śmierć budzi w ludziach smutek. Jeśli umiera nam ktoś wyjątkowo bliski, nie jest nam tylko przykro ale czujemy ogromny ból, który niełatwo odchodzi. Wypadek, śmierć z racji wieku czy choroby są trudne do zaakceptowania ale my nie mamy na nie bezpośredniego wpływu, nie możemy im przeciwdziałać. Sprawy mają się jednak inaczej w przypadku samobójstwa. Zawsze istnieje choć cień szansy, jakaś mikroskopijna możliwość, że tej osobie pomożemy, jakoś ją powstrzymamy; rozmową, okazanym wsparciem czy choćby kierując ją do psychiatry, który ma środki, by pomóc uporać się tej osobie z problemami, które ją przytłaczają. Dlatego najtrudniej jest pogodzić się ludziom z tym, że człowiek sam, z własnej woli, odbiera sobie życie. Obwiniamy się, roztrząsamy wszystko i analizujemy kawałek po kawałku, bo przecież ta osoba NIE MUSIAŁA umierać. Można było jakoś jej pomóc, a my zawaliliśmy. Nie zauważyliśmy sygnałów, zignorowaliśmy problem czy zwyczajnie czekaliśmy aż ktoś inny coś zrobi. Tak właśnie myśli Clay. Czuje się fatalnie, rozmyśla, że gdyby nie zrobił tego albo zareagował tak i tak, być może Hannah wciąż by żyła. Trzynaście powodów to nie jest łatwa książka. Czytając będziecie cierpieli razem z Clayem, będziecie płakali, zgrzytali zębami ze złości, a także krzywili się z obrzydzenia. Wiem, że tak będzie, bo ja tego doświadczyłam. Pisząc te słowa, czuję ciężar na sercu, który zapewne długo jeszcze będzie mnie dręczył.
Przyznaję się od razu, że z początku niezbyt dobrze czytało mi się tę książkę. Coś mnie uwierało w monologu Hannah, który zdawał mi się być trochę koślawy i infantylny, a jej problemy banalne i nawet dość głupawe. Do czasu aż się nie wczułam. Czytając kolejne strony, coraz bardziej zaczynałam wsiąkać w dramat Hannah, utożsamiać się z jej sytuacją oraz podzielać uczucia Claya. Od tego momentu nic już nie wydawało mi się być nie w porządku. Co więcej sama jestem kobietą. I to należę do tego typu, o którym powstało tysiące dowcipów. Potrafię z igieł zrobić widły, gdyż miewam w swoim życiu momenty, kiedy sobie po prostu nie radzę. U Hannah ten okres był o wiele dłuższy, spotkała ją również przykra seria zawodów i rozczarowań. W ten sposób dopadł ją efekt śnieżnej kuli. Kiedy ta ruszyła, nic ani nikt już nie zdołały jej zatrzymać.
Narracja odgrywa tutaj kluczową rolę. Można powiedzieć, że jest ona dwutorowa, bo choć to Clay jest narratorem powieści w pierwszej osobie liczby pojedynczej, rola Hannah jest równie istotna. Bowiem ona równolegle opowiada nam swoją własną historię, odsłaniając nam kulisy akcji. Ponadto Jay Asher napisał tę książkę bowiem w taki sposób, że nie da się uciec od ładunku emocjonalnego, który autor zaaplikował w każdym jednym słowie. Te uczucia rodzą myśli, niezliczone refleksje, które wywołują fale uczuć. Smutek, przeobrażał się gorzki żal, po którym następowała rozpacz. Oczy mi się szkliły. Nawet nie zauważałam, kiedy kolejne łzy bezdźwięcznie umykały ku wolności. Właśnie przy tej lekturze zrozumiałam jak wielkim jestem mięczakiem. Tak, to nie jest pierwszy raz, kiedy płakałam czytając książkę. Zazwyczaj jednak zdarzało mi się to przy wyjątkowo smutnym zakończeniu. Tym razem było inaczej. Zapoznając się z treścią płakałam kilkakrotnie, scalając się z Hannah. Wszystko to dzięki autorowi, który świetnie przelał na papier wszystko to, co chciał przekazać.
Moim zdaniem najbardziej dramatyczne w tej historii jest to, że Hannah wysyłała setki niepokojących sygnałów, których NIKT nie zauważał. Jej rówieśnicy zajęci byli zachowywaniem się jak gówniarze, jednak nic nie usprawiedliwia pedagogów. Hannah niejednokrotnie podejmowała próbę zwrócenia uwagi na siebie, niemo krzyczała o pomoc. Ba, raz nawet powiedziała wprost, co planuje zrobić. Wyznała, że sobie nie radzi z samą sobą. Nikt jednak tego nie powstrzymał. Wszyscy stali i choć patrzyli, niczego nie dostrzegali. Może nie chcieli widzieć? Nie wiem.
W tym wszystkim jest jeszcze Clay. Spokojny, porządny, nieskazitelny, może nie uwielbiany ale przez wszystkich szanowany i darzony ogólną sympatią. Od lat zakochany w Hannah, wobec której trzymał się na dystans ze strachu i braku wiary w siebie. Dowiadując się, co tak naprawdę spotkało tę dziewczynę, sam się zmienia. Te nagrania wywierają na niego ogromny wpływ, wywołują morze wyrzutów sumienia, ból serca i strumienie łez. Jednak nie można także zapominać o całej reszcie bohaterów, którzy odegrali stosunkowo niewielkie epizody. Jednak choć były one małe, wystarczyły. Skumulowały się, połączyły i doprowadziły do tragedii. I to nie jednej, ponieważ samobójstwo Hannah to tylko wierzchołek góry lodowej.
Mogłabym o tej książce pisać i pisać, jednak wiem, że Wam niekoniecznie będzie chciało się to czytać. Tym bardziej, że to nie w moją opinię powinniście się wczytywać, tylko w książkę Jaya Ashera, która swoją premierę będzie miała już za kilka dni. Nie wahajcie się rozważając zakup. Zainwestujcie w ten debiut, bo ta książka niesie ze sobą wiele wartości, nakłoni Was także do różnego rodzaju przemyśleń, które mogą okazać się ważne. Trzynaście powodów niesamowicie wciąga. Każda kolejno odsłonięta karta sprawia, że chce się wiedzieć jeszcze więcej, i więcej. Szczerze polecam.
Autor: Jay Asher
Tytuł: Trzynaście powodów
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 20 października 2015
Ilość stron: 272
Ocena: 8/10
Serdecznie dziękuję za egzemplarz promocyjny tej książki wydawnictwu:
Wydaje się ciekawa lubię książki pełne emocji w które można się wczuwać i ta wysoka ocena i Twoja dobra recenzja! Ciesze się, że zaczęłam tu zaglądać i je czytać!
OdpowiedzUsuńWow, ta książka wydaje się być naprawdę dobrą lekturą.
OdpowiedzUsuń:) Będę się za nią rozglądać :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę tą pozycję przeczytać odkąd zaczęła pojawiać się na wielu snapach i zapowiedziach. Czuję, że to będzie coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś tą pozycją. Tym bardziej, że to nowość, a ja lubię nowe książki. ;) Lubię także tematy psychologiczne, tematy samobójstwa i śmierci, istnienia i życia. Ląduje na mojej liście książek do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuńRecenzja niezwykle zachęcająca, koniecznie muszę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńMusze pochwalic Cie za zdjecie,ktore doskonale oddaje klimay ksiazki. Ją natomias mam już od dawna w planach i to tylko kwestia czasu az ją przeczytam
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
z miłą chęcia bym przeczytała. Niebanalna fabuła, coś innego a ukazuje współczesne problemy, mam nadzieje ze bedzie niedlugo w bibliotece :)/K
OdpowiedzUsuńDawno tak bardzo mnie nie ciągnęło do przeczytania jakiejś książki. Muszę ją przeczytać, szczególnie że bardzo mi odpowiada taka tematyka.
OdpowiedzUsuńTematy samobójstw są teraz masowo poruszane w książkach, a ja chyba nie miałam z nimi jeszcze styczności. Ciekawiła mnie ta książka jeszcze w poprzednim wydaniu, ale teraz kiedy jest o niej tak głośno, czytam recenzje, cytaty, czy fragmenty ( jak u Ciebie na instagramie ^^), robię się jeszcze bardziej ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJa byłam w szoku, kiedy się dowiedziałam, że ta książka była już wcześniej wydana. :)
UsuńKsiążka idealnie trafia w problemy współczesnego społeczeństwa, bardzo wiele osób boryka się z różnego rodzajami depresji:( świetny pomysł na zdjęcie z rozsypanymi tabletkami:)
OdpowiedzUsuńRecenzja książki Georga R.R. Martina - Gra o Tron już na moim blogu
Zapraszam:)
Recenzjonistycznie
No Longer Nightmare
Rebisowskie pozycje zwykle są wartościowe i z przesłaniem. A ta książka? Myślę, że uświadomi czytelnikom, że lekceważenie problemów innych, które nam wydają się błahe, może doprowadzić do tragedii. Włączajmy empatię.
OdpowiedzUsuńNo, no. Niesamowicie mnie zaintrygowałaś. Z przyjemnością sięgnę po tę książkę, gdy trafi się okazja. Wydaje mi się, że to powinna być obowiązkowa lektura dla współczesnych nastolatków. Niestety wiele się słyszy dziś takich historii. :((
OdpowiedzUsuńAaaaa i będę mogła się przekonać na własnej skórze co siedzi w tej książce :) Własnie leci do mnie przesyłka :3
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie zacznę czytać ją jutro. Bardzo cię niecierpliwię, bo od kilku miesięcy dręczy mnie jej istnienie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
craaazys.blogspot.com