Nie ukrywam, że do powieści
historycznych nie byłam od razu przekonana. Daty nigdy nie były
moją mocną stroną, co jednak wcale nie oznacza, że historią się nie
interesuję. Przeciwnie! Niemałą przyjemność sprawia mi, odkrywanie przeszłości. Czasy kiedy panowała monarchia, uważam za bardzo ciekawe. Zamki, dwory, rody szlacheckie, piękne suknie,
trony, tradycja, etykieta, i wszystko inne, co wówczas było i funkcjonowało, a
teraz już nie istnieje, uważam za fascynujące więc z niemałym zainteresowaniem sięgnęłam po Katedrę heretyczki. Największą sympatią i uwagą obdarowuję niezależne
królowe, którym udało się samodzielnie podźwignąć berło władzy, a Blanka
Kastylijska właśnie taką władczynią wydawała się być.
Południowa Francja, czerwiec 1219
roku. Trwa krucjata przeciwko katarom. Klara, nieślubna córka hrabiego Tuluzy,
zaufana dama dworu Blanki Kastylijskiej, w drodze do Paryża napadnięta zostaje
przez oddział rycerzy krzyżowych. Ranną opiekują się członkowie wspólnoty
katarów i tym samym Klara znajduje się teraz w poważnym niebezpieczeństwie.
Tylko cudem udaje się jej uratować z piekła Marmande. Zakochana bez wzajemności w swoim wybawcy, którym jest hrabia Szampanii, szukając samotności opuszcza pałac i niespodziewanie znajduje się w miejscu budowy katedry Notre Dame. Spotkany tu przez nią Felicjan oczarowuje ją i wprowadza w środowisko katarów. Gdy Blanka odkrywa tajemnicę swojej damy dworu, jest przerażona, lecz ma jednocześnie osobiste zobowiązania wobec wspólnoty.
W tym samym czasie ukochany małżonek Blanki staje na czele zwycięskiej krucjaty, zakończonej podbojem większości ziem południowej Francji. Jednak w dziwnych okolicznościach dochodzi do tragicznej śmierci króla. Pojawiają się pogłoski o otruciu...
Tylko cudem udaje się jej uratować z piekła Marmande. Zakochana bez wzajemności w swoim wybawcy, którym jest hrabia Szampanii, szukając samotności opuszcza pałac i niespodziewanie znajduje się w miejscu budowy katedry Notre Dame. Spotkany tu przez nią Felicjan oczarowuje ją i wprowadza w środowisko katarów. Gdy Blanka odkrywa tajemnicę swojej damy dworu, jest przerażona, lecz ma jednocześnie osobiste zobowiązania wobec wspólnoty.
W tym samym czasie ukochany małżonek Blanki staje na czele zwycięskiej krucjaty, zakończonej podbojem większości ziem południowej Francji. Jednak w dziwnych okolicznościach dochodzi do tragicznej śmierci króla. Pojawiają się pogłoski o otruciu...
W Katedrze
heretyczki występują dwie główne bohaterki; wyżej już wspomniana Blanka
oraz Klara, córka hrabiego Rajmunda z Tuluzy. Podczas kiedy Blanka jest kobietą
ustatkowaną, Klara wciąż siebie poszukuje. Poznajemy ją jako taką zagubioną,
naiwną, nieroztropną, a nawet głupiutką, młodą dziewczynę, która nie do końca
rozważa własne postępowanie. Jednak z czasem, Klara zaczyna dojrzewać, uczyć
się na własnych błędach i patrzeć na świat bardziej trzeźwo. Obie kobiety są
sobie bardzo bliskie, Blanka wychowała Klarę, jak własną córkę, kiedy ta
została wysłana przez ojca na francuski dwór. Więź je łącząca jest wyraźnie
dostrzegalna, są dla siebie przyjaciółkami i rodziną, autentycznie się kochają.
Przed każdą z nich pojawiają się wyzwania, o których ja czytałam z
zainteresowaniem.
Wyznam, że Klara na początku bardzo mnie
irytowała. Nie lubię zaślepionych dziewuch, które nie mają w zwyczaju używać
własnego mózgu. Obawiałam się zatem, że do ostatniej strony będę skazana na
czytanie o głupotach, które ta dwórka będzie wyczyniała. Miłym zaskoczeniem
była dla mnie jej duchowa metamorfoza. Dotychczas krótkowzroczna Klara,
otworzyła w końcu oczy i z większym skupieniem zaczęła spoglądać na otaczającą
ją rzeczywistość, choć nigdy nie pozbyła się swojego optymistycznego
usposobienia. Nie spodziewałam się, że ta nieszczęśliwie zakochana dziewczyna,
tak diametralnie się zmieni i poświęci wyższym ideałom. Postać bardzo
zaskakująca, która „na oczach” czytelnika dorasta, zmienia się i uczy życia.
Z Blanką było zgoła inaczej. Od
pierwszych stron zrobiła na mnie duże wrażenie i przekonała mnie do siebie. To
ona po śmierci swego męża objęła rządy i będąc kobietą niezwykle zaradną,
mądrą, piękną i posiadającą ogromną intuicję, zapewniała Francji bezpieczeństwo.
Wydała mi się osobą, która wie co robi i do czego dąży. Zdawała się mieć świadomość,
jak dużą rolę ma do odegrania. Od początku, do końca starała się kierować dobrem
własnego ludu, przy czym bardzo kochała męża i swoje dzieci. Każdy popełnia
błędy, zatem i jej zdarzało się postąpić pochopnie i niezbyt roztropnie. Raz
czy dwa miałam wrażenie, iż kieruje się tylko swoim kaprysem i jest
niesprawiedliwa. Nie mogę jednak odmówić jej talentu i zmysłu do rządzenia.
Wydaje mi się, że ta kobieta została stworzona, aby zasiadać na tronie. Po tym,
jak jej ukochany mąż i król Francji umiera, wpada w rozpacz, czuje jakby jakaś
jej część odeszła razem z nim. Jednak wkrótce się podnosi i bierze na siebie
ciężar władzy, wciąż jednak martwiąc się o swojego syna, który w tak młodym
wieku zostaje koronowany. Rzeczywiście dwunastoletni chłopiec nie wydaje się
zdolny, by unieść na swych barkach całe królestwo
Nie jestem historykiem, a więc nie mogę
ocenić czy fakty historyczne w stu procentach pokrywają się z wydarzeniami
mającymi niegdyś miejsce. Autorka sama na koniec informuje nas, na ile pozwoliła
sobie odejść od faktów. Właściwie Martina Kempff z dużą dokładnością opisała
wydarzenia od roku 1229 aż po rok 1244. Byłam bardzo ciekawa walki Inkwizycji z
katarami, która była jednym głównych wątków w Katedrze heretyczki. Jestem osobą wierzącą i interesuję się
historią religii, a okrucieństwo, pycha i ślepota niegdysiejszych chrześcijan
jest naprawdę przerażająca. Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, że choć
dawno temu ludzie byli bardzo pobożni i dbali o sprawy związane ze swoją wiarą,
jednocześnie bez wahania i z determinacją, czasem nawet chorą satysfakcją,
łamali święte przykazania i ignorowali Boże słowa.
Autorka wyświadczyła nam, czytelnikom,
przemiłą przysługę. Mianowicie stworzyła na samym końcu tablicę chronologiczną
i słowniczek, które pozwalają nam się łatwiej odnaleźć w opisywanych przez nią
wydarzeniach i uzupełniają jej książkę. Co więcej wypisała źródła, z których
czerpała wiedzę, zatem jeśli odbiorca zapragnie pogłębić swoje wiadomości, może
zwrócić się do owych materiałów.
Cieszę się, że jedna z pierwszych
powieści historycznych, jaką przyszło mi przeczytać opowiada o dwóch silnych
kobietach. W czasach, kiedy pozycja niewiast była zupełnie inna niż obecnie, a sensem
ich istnienia było rodzenie synów, potężne osobistości o silnym duchu są
postaciami, z których historią warto się zapoznać. Zachęcam do przeczytania tej
książki czytelników, którzy gustują w tego typu tematyce, interesują się rolą
kobiet na przestrzeni lat lub historią Francji. Z pewności będą zadowoleni.
Autor: Martina
Kempff
Tytuł: Katedra
heretyczki
Wydawnictwo:
TELBIT
Data wydania:
2012
Liczba stron:
384
Ocena: 7/10
źródło opisu: www.lubimyczytac.pl
Jak trochę poczytasz powieści historyczne odkryjesz, iż kobiety naprawdę musiały być silne psychicznie w tamtych czasach. W większości tytułów, jakie przeycztałam z tego gatunku, miałam do czynienia z kobietami dumnymi, pewnymi siebie, gotowe do poświeceń.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci z tego gatunku powieści Philippy Gregory :)
Czytałam "Władczynię rzek". :) Bardzo dobra.
UsuńNo właśnie, w większości książek historycznych można spotkać takie silne kobiety. Dlatego tak cenię ten gatunek. Książkę mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
"Nie lubię zaślepionych dziewuch, które nie mają w zwyczaju używać własnego mózgu. Obawiałam się zatem, że do ostatniej strony będę skazana na czytanie o głupotach, które ta dwórka będzie wyczyniała. Miłym zaskoczeniem była dla mnie jej duchowa metamorfoza." - według mnie najlepszy fragment recenzji :) Dwie tak ciekawie zarysowane kobiece postacie jak najbardziej skłaniają do sięgnięcia po tą książkę :) Zauważyłam, że na blogu pojawiają się recenzję książek, po które raczej bym nie sięgnęła mając do wyboru fantastykę^^ Lecz przekornie czytam wasze recenzje i staram się poszerzać horyzonty :) A nuż pokocham książki historyczne?
OdpowiedzUsuńA mnie ten fragment podobał się najmniej. Zaczęłam zastanawiać się, czy An n nie zaspojlerowała zbytnio w tym momencie. Jednak cała recenzja jest naprawdę bardzo dobrze napisana. :))
UsuńHej! :) Zwykle nie czytam książek historycznych, a i sama historia to nie mój konik. Za to życie szlacheckie, dwory, pałace, to jak radziły sobie kobiety w tamtych czasach - kręcą mnie ogromnie. Bardzo mi się spodobała Twoja recenzja i jeśli miałabym sięgnąć po jakąś książkę historyczną to na pewno pokieruję się Twoim poleceniem. :)
OdpowiedzUsuńnie przekonują mnie książki historyczne czytając taką książkę miałabym wrażenie, że jestem w szkole :P
OdpowiedzUsuń