Na Zaplątanych zwróciłam swoją uwagę z powodu świetnej w swojej prostocie okładki oraz tytułu, który od razu skojarzył mi się z bajką Disneya. Oglądając perypetie Roszpunki bawiłam się przednio, a to świadome nawiązanie do tejże produkcji, dało mi nadzieję na coś ciekawego. Do tego miał dojść wątek erotyczny, którego także byłam ciekawa, a i obiecywano, że nie zabraknie humoru, co mnie ostatecznie przekonało. Lektura zajęła mi dosłownie chwilkę, przy czym bawiłam się rewelacyjnie!
Drew Evans to zwycięzca. Przystojny, arogancki, czarujący. Jednym uśmiechem uwodzi najpiękniejsze kobiety Nowego Jorku. Ma lojalnych przyjaciół i wpływową rodzinę. Dlaczego więc ostatnie siedem dni spędził zamknięty w swoim apartamencie, pogrążony w depresji? On powie Wam, że ma grypę.
Ale wszyscy wiemy, że to nieprawda.
Katherine Brooks jest błyskotliwa, piękna i ambitna. Nikomu nie pozwoli stanąć na ścieżce do kariery. Gdy zatrudnia ją ojciec Drew, życie pewnego siebie playboya wywraca się do góry nogami. Kate jest profesjonalna, perfekcyjna i… irytująca.
Drew staje przed wielkim wyzwaniem. Czy połapie się w swoich uczuciach?
"Zaplątani" to nie romans, do którego przyzwyczaiły się Wasze matki. To skandalizująca, pasjonująca i dowcipna opowieść o mężczyźnie, który dużo wie o kobietach. Chociaż nie tyle, ile mu się wydaje.
Zarys fabuły widniejący powyżej brzmi dość znajomo, prawda? Tak, to już było. Nie raz, nawet nie dwa, a setki razy, choć nie do końca. Tym razem obok 100% samca, stoi niemniej wartościowa i ciekawa kobieta. Mimo to nie spodziewałam się zaskakujących zwrotów akcji i niesztampowych rozwiązań, a że miałam nastrój na literaturę tego typu, wiedziałam, iż będę nad wyraz wyrozumiała.
„Pozwólcie, że powtórzę, żeby wam nie umknęło:
WSZYSCY FACECI GADAJĄ Z KUMPLAMI O SEKSIE.
Wasz facet twierdzi, że tego nie robi? Rzućcie go w diabły, bo łże jak pies.”
Emma Chase jest odważną kobietą. Skąd taki wniosek? Otóż zdecydowała się ona napisać książkę z perspektywy mężczyzny. Ba, nawet więcej! Udało jej się to. Nie, na tym nie koniec! Udało jej się to i właśnie ten aspekt okazał się być najmocniejszą stroną tego romansu. Z akcją zapoznawał nas boski Drew Evans, którego cenne rady, skierowane wprost do nas - kobiet, zaznaczałam sobie skrupulatnie kolorowymi karteczkami podczas czytania. Drew wspaniałomyślnie poucza nas w sprawach damsko-męskich, jednocześnie i na nas roztaczając swój niezawodny urok. Narracja jest w istocie ciekawa i wciągająca. Muszę przyznać, że czytając miałam nieustannie uśmiech na twarzy, z powodu ciętego i przesadnie niewyszukanego humoru. Od strony pierwszej, aż do ostatniej. Autorka bardzo dobrze ujęła męski punkt widzenia; pozwoliła sobie na dawkowaną wulgarność, która dodała narracji pazura.
„Teraz wiem, że niektóre kobiety mają problem z nagością. Być może wy też macie nieco sadełka na zimę? Dajcie sobie z tym spokój. To nie ma znaczenia. Nagość daje kopa za każdym razem. Mężczyźni są wzrokowcami. Nie chcielibyśmy was pieprzyć, gdybyśmy nie chcieli na was patrzeć.”
„- Widzisz, Drew, na świecie istnieją trzy męskie rodzaje: dzieciaki, chłopaki i mężczyźni. Dzieciaki, jak Billy, nigdy nie dorastają, nigdy nie poważnieją. Dbają tylko o siebie, o muzykę, o samochody. Chłopakom, takim jak ty, zależy wyłącznie na ilości i różnorodności. To idzie taśmowo, bzykanko za bzykankiem. I w końcu są mężczyźni, tacy jak Matthew. Nie są idealni, lecz doceniają kobiety nie tylko za gibkość i siłę ssania.
Dobrze gada. Powinnyście jej słuchać.
Chociaż jest coś, czego nie rozumie. To, że czasem chłopak może stać się mężczyzną, gdy pozna właściwą kobietę.”
Emma Chase wie, jak pisać romanse erotyczne. Nie sili się na to, aby dodać swojej książce głębi poprzez mało oryginalne dramaciki w życiu osobistym bohaterów, czy - o zgrozo - dopisując do ich historii problemy psychiczne, rodzinne czy coś jeszcze innego. Zaplątani są sztampowi - to fakt. Jednak moim zdaniem lepiej, aby książka była prosta i napisana schematycznie, aniżeli przekombinowana i udziwniona. Aspekt humorystyczny dodaje temu tytułowi uroku, a sugestie Drew, nierzadko oparte na stereotypach, bywają przydatne, szczere, a nawet celne. Autorka ma pomysł na swoją serię. Nie wystrzega się sprawdzonych już pomysłów ale podaje nam je w sposób bardzo smaczny, co sprawia, że jej książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jeśli więc macie ochotę na łatwą w odbiorze lekturę, która Was rozluźni, to śmiało sięgnijcie po Zaplątanych. Polecam!
Autor: Emma Chase
Tytuł: Zaplątani
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 4 marca 2015
Ilość stron: 380
źródło opisu: www.lubimyczytac.pl
Może kiedyś się skuszę na tę lekturę, ale na razie jakoś mnie do niej nie ciągnie... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Od dawna kusi mnie ta seria, a Ty tylko podsyciłaś mój apetyt
OdpowiedzUsuńWyborne cytaty ;) Tytuł ten od dawna mam ochotę przeczytać, ale jakoś na nie po drodze :(
OdpowiedzUsuńTa książka naprawdę robi furorę, ciekawa jestem, czy mi by się spodobała. Na razie nie mam jak jej zdobyć, ale gdyby się udało, to z pewnością nie czekałaby długo na moją uwagę. ;)
OdpowiedzUsuńchyba będę musiała się skusić na jej przeczytanie :) zapowiada się interesująco
OdpowiedzUsuńTe buty z okładki są podobne do tych z okładki " Kłamczuch " Sary Shepard. :)
OdpowiedzUsuńWiele widziałam informacji w sieci na temat tej serii, ale Twoja recenzja jest pierwszą, którą przeczytałam. Przyznam, że zachęciłaś mnie do lektury bardzo. :))
OdpowiedzUsuńwiele dobre o tej serii słyszałam i bardzo chcę przeczytać jak na razie się nie udaje może kiedyś się doczekam odpowiedniej okazji
OdpowiedzUsuń