Sakamichi no Apollon zwróciło moją uwagę, kiedy jego pierwsze odcinki zaczęły się pojawiać, ale nie zamierzałam tego tytułu oglądać. Jednak z czasem zauważałam coraz więcej pozytywnych opinii na jego temat, które wzbudziły moją ciekawość, aż wkrótce stwierdziłam, że jak najbardziej jest to pozycja dla mnie. Nie pomyliłam się. Bardzo mnie cieszy, że zdecydowałam się obejrzeć to anime, gdyż czas na poświęcony na seans upłyną mi niezwykle przyjemnie.
Kaoru Nishimi kolejny raz się przeprowadził. Ciągłe zmienianie miejsca zamieszkania oraz fakt, iż w sytuacjach stresowych Kaoru dostawał mdłości, nie sprzyjało w zawieraniu znajomości, przez co chłopak wiódł życie samotnika. W szkole w Kiusiu przyjęty zostaje wrogo, gdyż rówieśnicy oceniają go jako zarozumiałego i zadufanego w sobie mieszczucha z bogatej rodziny. Niespodziewanie chłopak zawiera znajomość ze szkolnym chuliganem - skorym do bitek Sentarou Kawabuchim, zakochanym w jazzie oraz Ritsuko Mukae, jego przyjaciółką od najmłodszych lat i gospodynią klasy. Kawabuchi rzuca wyzwanie grającemu na fortepianie muzykę klasyczną Kaoru, co zapoczątkowuje przyjaźń między chłopakami i Ritsuko, a Nishimi niespodziewanie także rozkochuje się w jazzie i wstępuje do zespołu. Od tego momentu ta piękna i głęboka znajomość będzie wzlatywać i opadać w rytm muzyki jazzowej.
Opis fabuły brzmi raczej niepozornie. Przyjaźń, szkoła, muzyka... nic w tym odkrywczego, a jednak ten tytuł ma w sobie sławne "to COŚ". Składa się na to wiele czynników. Zdecydowanie ogromnym atutem tej produkcji jest równowaga, którą udało się twórcom zachować. Żaden wątek nie dominuje na innymi; występuje odpowiednia ilość dramatu, komedii, a także muzyki, która stanowi przepiękne tło dla tej, sztampowej acz ciekawie i niebanalnie zrealizowanej, historii obyczajowej.

biernym, nudnym, zakompleksionym i niezdolnym do podjęcia jakiegokolwiek działania, chłopakiem. Ku mojemu zdumieniu okazał się być zupełnie inny. Nishimi potrafił działać, walczył o to, co było dla niego ważne. Co więcej ten chłopak to prawdziwa bomba zegarowa; wybuchał niespodziewanie, a kiedy już gejzer jego emocji wystrzeliwał, nijak nie dało się go powstrzymać. Jego nieprzewidywalna natura nieraz mnie zaskakiwała i wprawiała w zdumienie.
Kolejną postacią, która mnie zaskoczyła był Sentarou. Sądziłam, że to on będzie tym gniewnym i niebezpiecznym, a jednak okazał się być radosny, serdeczny i pełen ciepła. Kiedy już myślałam, że Karou zniszczył swoją przyjaźń z Kawabuchim, cierpkimi słowami, które wyskakiwałaby z jego ust w chwilach silnego wzburzenia, wyrozumiałość i cierpliwość Sena od nowa wszystko sklejała. Jego swobodny i szczery sposób bycia mnie rozczulał. To zaskakujące, że tych dwóch, wydawałoby się, kompletnie różnych chłopaków, połączyła tak głęboka przyjaźń. Kaoru - drobny, cichy i uprzejmy a Sentarou głośny, radosny i bezpośredni. A jednak tak wiele ich łączy: miłość do muzyki, trudna sytuacja rodzinna ale i samotność, która tak długo trawiła ich serca.

Bardzo mnie cieszy, że postarano się, aby wszystkie wydarzenia miały swoje solidne, logiczne podstawy. Zdarzały się sytuacje, kiedy krzyczałam w myślach: Hej, co on/ona wyprawia?/O co tutaj chodzi?/Co to ma być?!, a wówczas bohaterowie stawili sobie takie same pytania lub udzielali odpowiedzi na te zadane już przeze mnie. Za każdym razem, już uspokojona, wydychałam z ulgą powietrze z płuc, że nie przyjdzie mi patrzeć na serię absurdów. Zrezygnowano z popularnych, niewyobrażalnie denerwujących, schematów i pokuszono się o kilka oryginalnych rozwiązań, za mnie bardzo raduje. Akcja została poprowadzona z wyczuciem i smakiem. Osadzenie akcji w latach 60. to kolejne świetne posunięcie. Z powodzeniem ujęto urokliwy klimat tamtych lat, pozbawiony technologii, ale za to pełen dobrej muzyki, spokoju i leniwie płynących chwil.


Autor: Yuki Kodama
Tytuł: Sakamichi no Apollon
Data wydania: 2012 rok
Studio: Mappa, Tezuka ProductionsReżyser: Shinichirō Watanabe
Scenariusz: Ayako Katoh,
Yūko KakiharaMuzyka: Yoko Kanno
Ilość odcinków: 12x23 min
Ocena: 8/10
W ogóle nie interesuje mnie anime, więc mimo pozytywnej recenzji - podziękuję.
OdpowiedzUsuńOstatnio skończyłam oglądać, naprawdę wciągające. Bohaterowie są ciekawi, a muzyki świetnie się słucha (zwłaszcza "Moanin" cały czas chodziło mi po głowie), ale coś mi nie pasowało w końcówce. To stanowi jednak dodatkowy powód, żeby sięgnąć po mangę, w której finał jest podobno inny. Już nie mogę się doczekać wydania w Polsce wszystkich tomów. ;)
OdpowiedzUsuń