Literatura polska ma to do siebie, że wielu czytelników trzyma się od niej z daleka, uważając ją za gorszą niż dzieła zagranicznych autorów. Ja też tak myślałam i odkładałam na półkę polecane przez bibliotekarkę powieści polskich autorów. Dopiero w tamtym roku, gdy trafiłam na polskie powieści, które mi się spodobały, zaczęłam namiętnie zaczytywać się w literaturze polskiej. I teraz, muszę przyznać, że częściej czytam polskich autorów, niż zagranicznych i daje mi to dużo większą frajdę.
Jest kilku takich autorów, którzy są w czołówce polskich twórców. Kilka z nich już poznałam: Krystyna Mirek, Katarzyna Michalak, Liliana Fabisińska, Magdalena Witkiewicz...i jeszcze sporo innych. Autorka, która napisała "Rosół z kury domowej", Natasza Socha również zaliczana jest do tej czołówki. Od dawana chciałam zapoznać się z jej twórczością, ale nigdy nie było mi z nią po drodze. Dopiero podczas promocji najnowszej książki pani Nataszy, która swoją premierę będzie miała 29 lipca, otrzymałam możliwość zapoznania się z jej twórczością.
Viktoria po rozwodzie ucieka na niemiecką wieś. Chce zatracić się w
depresji, ale przypadkowo poznaje trzy różne kobiety, które łączy jedno –
są nieszczęśliwymi kurami domowymi. Razem wpadają na niecodzienny
pomysł: będą gotować topless i kręcić filmy z kuchennych przygód! Kurze
pióra opadają, a w stłamszonych gospodyniach budzi się kobiecość i
seksualność.
Kura domowa, to bardzo popularne określenie na kobietę, która zajmuje się domem, wychowywaniem dzieci. Kobieta ta nie pracuje zawodowo, cały swój czas poświęca na dbanie o dom i rodzinę. Czasem jednak jest za bardzo wykorzystywana, niedoceniana, a nawet wyśmiewana. Z takimi przypadkami właśnie spotkamy się w powieści "Rosół z kury domowej", w której poznamy cztery kury domowe - Viktorię, Leę, Judith oraz Marę. Cztery kobiety, które zostały pozbawione swojej pewności siebie, ich mężowie zabrali im możliwość dokształcania się, pracy zarobkowej. Miały poświęcić się dla domu i rodziny. Szkoda tylko, że żaden z nich nie brał pod uwagę zdania i uczuć swojej żony. Viktoria jako pierwsza bierze odpowiedzialność za siebie w swoje ręce i przekonuje do tego pozostałe trzy kobiety.
Tak jak wspominałam, "Rosół z kury domowej" to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Nataszy Sochy. Po lekturze tej powieści jestem jednak przekonana, że nie ostatnie. Książka bardzo przypadła mi do gustu. Jest to niebanalna, prawdziwa historia o kobietach, jakich wiele, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Pokazuje prawdziwe życie, zmaganie się z codziennymi obowiązkami, siłę fizyczną, ale i psychiczną, jaka drzemie w kobietach, którym zależy na rodzinie, cudownym domu, zadowolonym mężu...
Nie znając twórczości tej autorki nie mam żadnego porównania do innych powieści. Przed lekturą również nie miałam żadnych oczekiwań względem tej książki. Autorka jednak zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie ciekawą fabułą, nietuzinkowymi bohaterami, prawdziwymi dialogami, wszystkim tym, co musi mieć dobra książka. I "Rosół z kury domowej" jest wspaniałą książką, którą z czystym sercem mogę polecić każdemu.
Dodam jeszcze, że czyta się ją niezwykle szybko, jest bardzo wciągająca. Naprawdę ciężko jest się od niej oderwać. Dodatkowo okładka, która urzekła mnie od samego początku. Zdjęcie przedstawia autorkę, Nataszę Sochę w masce, której używały bohaterki powieści podczas występowania w ich filmikach prezentujących gotowanie i oczywiście kurę, której nie mogłoby zabraknąć.
Podsumowując, bardzo polecam wszystkim tę powieść, a zwłaszcza kobietom, które czasem czują się jak takie "kury domowe". Dzięki tej książce, będziesz mogła się rozerwać, a kto wie? Może wyniesiesz z niej coś więcej, niż tylko przepis na przepyszne babeczki czekoladowe czy tort bananowy. Zapraszam serdecznie do lektury, a autorce dziękuję za możliwość zapoznania się z powieścią przedpremierowo!
Pozdrawiam serdecznie,
Gosiek
PS. Książkę przeczytałam w ramach naszego Wyzwania Czytelniczego - Lato 2015. Punkt 7. "Książka polskiego autora". - ZALICZONE
PS2. Bierzecie udział w TYM wyzwaniu? Jak Wam idzie? Koniecznie dajcie znać!
Hmm... moim celem jest, by nigdy nie poczuć się jak typowa kura domowa. :D A ogólnie rzecz biorąc, książka... Hmm, nie wiem, czy do końca mnie przekonuje, ale w takim razie nie pozostaje nic innego, jak po nią sięgnąć i przekonać się czy faktycznie jest tak dobra, jak piszesz. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że już przeczytałaś!
OdpowiedzUsuńTeż chcę!
Ta książka może być ciekawa. Nigdy nie słyszałam o czymś podobnym, a tytuł przyciąga uwagę. Gotowanie topless i to nagrywać? Na co ci autorzy już nie wpadną :P Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Właśnie jestem po lekturze "Maminsynka", który bardzo mi się podobał, więc na pewno sięgnę również po inne książki Nataszy Sochy :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowyŚwiat