Siostry Sucharskie powracają, by ponownie porządnie namieszać!
Natalie mają serdecznie dość. Mężczyźni ich życia wyprowadzili je z równowagi, a skoro nie ma winy bez kary, postanowiły uciec na babskie wakacje, zostawiając swoim ukochanym cały dom na głowie, bez słowa wyjaśnienia. Kobiety wyjeżdząją do Międzyzdrojów, zawyczaj cichej i spokojnej nadmorskiej miejscowości, w której niespodziewanie budzi się kryminalny światek, jakby wyczuwając obecność Natalii. Zostają znalezione zwłoki młodej kobiety, a w jednym z hoteli dochodzi do włamania do niezamieszanego pokoju, gdzie ponadto nic nie ginie. Siostry Sucharskie, nieprzyzwyczajone do lenistwa, nie mogą się oprzeć pokusie podjęcia śledzwta na własną rękę. W końcu policja sama sobie nie poradzi! Już one coś o tym wiedzą...
"Mężczyzna nie musi wiedzieć, co zrobił czy też czego nie zrobił. Wystarczy, że słyszy pewien ton, który świadczy o tym, że ława przysięgłych uznała go za winnego wszystkich zarzutów. Powinien zatem sobie przemyśleć ów ton. Nie wnikać w zarzuty, bo na to szkoda czasu. I tak się nie domyśli, o co chodzi, więc lepiej niech nie docieka, bo kobieta też mu tego nie wyjaśni, a jeszcze dodatkowo się obrazi.
Bo facet musi mieć świadomość, że ma jakieś wady."
Do Olgi Rudnickiej i tej serii żywię wyjątkowy sentyment. Swego czasu z obrzydzeniem patrzyłam na pozycje polskich autorów, co zmieniło spotkanie z książką "Natalii 5". Byłam nią oczarowana i postanowiłam, że od teraz będę sięgała po polską literaturę. I choć inne książki Rudnickiej nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, w Natalkach jestem szczerze zakochana. Nic więc dziwnego, że kiedy zobaczyłam trzeci tom, poczułam szybsze bicie serca, a ręce zaczęły mnie świerzbić, by w końcu dorwać "Do trzech razy Natalie", które i tym razem mnie nie zawiodły.
"Ona mnie mentalnie wykastrowała."
Jeśli czytaliście poprzednie dwa tomy, wiecie o czym piszę, jeśli nie - nie wiem na co czekacie, najwyższy czas to uczynić. ;) Do dzisiaj jestem zaskoczona, że tak ta seria przypadła mi do gustu. Dlaczego? Z prostego względu - w niej kobiety mogą wszystko, a mężczyźni są wobec nich bezsilni. Nieważne, co zrobimy, i tak to ON jest temu winien. Taki światopogląd uważam za śmieszny, ale jakoś w Natalkacch zupełnie mi nie przeszkadza, a nawet rozśmiesza do łez. Nie ma to, jak solidarność jajników... ;)
"Mężczyznom trzeba dać od czasu do czasu nauczkę, żeby nie czuli się zbyt pewnie. W przeciwnym wypadku zanika gen polowania, a uaktywnia się gen roszczeniowy. Uważają, że wszystko im się należy, a im szybciej, tym lepiej."
Sucharskie są dla swoich ukochanych bezlitosne, stosują wyrafinowane metody tortur, dręczą, męczą, uwodzą i prowokują. Są przebiegłe, zawzięte, doprowadzają otaczających je ludzi do ostateczności, naciskając i sprawdzając ich granice wytrzymałości. Czytelnika zaś oczarowują, wywołują na jego twarzy szeroki uśmiech i wprawiają w zdumienie. Nie zliczę ile razy przy czytaniu śmiałam się w głos, kręciłam z ubolewanie głową i z rozczuleniem potakiwałam. Natalie są autorytarne, gwałtowne, przemądrzałe, wścibskie, i wszędzie ich pełno, najcześniej tam, gdzie być ich nie powinno.
"- Długo mamy nie było - ponownie odezwała się Nata.
- Spacerowałam.
- Mama nie spaceruje, bo obcasy się niszczą. - W głosie Naty pojawił się cień podejrzliwości.
- Taksówką spacerowałam - oświadczyła pani Zofia wyniosłym tonem."
Muszę jeszcze wspomnieć o młodszym i starszym pokoleniu. Mali Anielka i Przemek w niczym nie odstępują filmowym tajnym agentom. Są tam, gdze coś się dzieje, wiedzą wszystko o wszystkich, to niewyczerpujące się źródełko informacji. Anielka, choć po tacie Dębska, jest w stu procetach Sucharską. To nieustępliwa szantażystka, wręcz tresująca swojego brata. Matka Naty, Zofia Sucharska, to chodzące wcielenie diabła: złośliwa, pazerna, a ponato materialistka, której wredne postępki wyrywały z mojej krtani nieelegancki rechot.
"- I musisz mi wierzyć, że naprawdę kocham cię szczerze, bo inaczej bym z tobą nie wytrzymał! - Zamilkł, ale było już za późno. Powiedział dokładnie o pół zdania za dużo.
Anna tylko zmierzyła go zimnym wzrokiem i odeszła bez słowa.
- Jasna cholera! - zaklął.
- Co jest? - zapytał Adrian, który nagle zmaterializował się się u jego boku.
- Próbowałem przekonać Annę, że ją kocham.
- Coś ci nie wyszło? - zakpił kolega.
- Użyłem złych argumentów - wyjaśnił Marian."
Książki o Nataliach nie są wybitnymi kryminałami. Wątek przestępczy to tylko tło dla naszych cudownych bohaterek, błędem byłoby więc liczyć na zagadki, które spędzą Wam sen z powiek. Kryminaliści i inne postaci poboczne, także rozwalą Was na atomy. Nieraz gospodyni dziewcząt z Międzyzdrojów sprawiała, że chichotałam jak głupia. Nie zpominajmy jednak o chłopcach Sucharskich, bo i oni są jedyni w swoim rodzaju.
"Magda wierzyła we własne umiejętności i wiedziała, że w razie potrzeby jest w stanie się obronić. Nata niewątpliwie coś wykombinuje, jeśli zdąży. Natka natomiast... No cóż, Natka najpierw znieruchomieje jak królik, a jeśli wtedy jej nie zabiją, po prostu zdejmie okulary w myśl zasady, że jak ona nie widzi wrogów, to oni jej też nie."
Naturalnie polecam, szczególnie kobietom, którym nie przeszkadza lekkie przerysowywanie sytuacji i bohaterów. Często bowiem wydarzenia bywają wyolbrzymione i dość naciągane, jednak nigdy nie wzbudziło to u mnie negatywnych odczuć. Taki jest styl tych powieści, i m.in., czyni on te historie jeszcze bardziej zabawnymi. Jest mi niezmiernie przykro, że było to moje ostatnie spotkanie z Nataliami, jednocześnie mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję poczytać o perypetiach niesamowitej Anielki, jej rodzeństwa i rodzeństwa ciotecznego. Tymczasem życzę Wam miłych wrażeń przy czytaniu najnowszego dzieła Olgi Rudnickiej.
Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Do trzech razy Natalie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 20 stycznia 2015
Ilość stron: 380
Ocena: 9/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Cześć!
Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś. Chciałabym, abyś podzielił(a) się swoim zdaniem na temat przeczytanego postu. Będzie mi bardzo miło.