„Zanim agent zdążył wypuścić dym z płuc i sięgnąć po
broń, Taylor poczęstowała jego szczękę kopniakiem z półobrotu, tym samym, który
doskonaliła podczas niekończących się zajęć kickbokserskiego aerobiku. Cofnął
się chwiejnie, z nosa spłynęła mu krew.
- A palenie papierosów to paskudny nałóg, który nie
tylko rujnuje płuca, lecz także powoduje powstawanie wokół ust przedwczesnych zmarszczek,
na które nawet botoks nie pomoże. – Taylor obróciła się błyskawicznie, by
stawić czoła Palantowi. – Masz o ochotę na swoją porcję manta, gapiący się
niegrzecznie młody człowieku?”
Przejść się po scenie w szpilkach w
blasku reflektorów to wbrew pozorom wyzwanie. Te flesze, cekiny, koronki i
brokat, i niechby chociaż dali Ci właściwy rozmiar! To już połowa sukcesu.
Możnaby stwierdzić, że po tych z pozoru łatwych i przyjemnych czynnościach,
królowe piękności nie dadzą sobie same rady pośród dziczy. Nic bardziej
mylnego!
Uczestniczki konkursu piękności „Miss
Nastoletnich Marzeń” są w drodze na finał.
Nie mogą się doczekać, by stanąć twarzą w twarz ze swoim przeznaczeniem.
Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem – ich samolot rozbija się na
bezludnej wyspie. Zginęli wszyscy z ekipy technicznej. Ocalało tylko kilka
dziewcząt, a na domiar złego wszystkie fatałaszki i kosmetyki uległy
zniszczeniu. I jak tu żyć, panie premierze?! Jednak dziewczyny nie są same na
wyspie, jak sądzą. Co takiego knuje Korporacja? I jaką rolę w tym planie
przyjdzie odegrać ślicznym misskom?
Pierwsze kilka stron mnie nie zachwyciło, a nawet rozczarowało.
Ten absurd, ta głupota… Jednak z każdą kolejną przewracaną kartką zaczęłam
coraz bardziej i bardziej wkręcać się w to, co reprezentuje „MISSja…”, aż w
końcu w trakcie czytania zaczęłam się nie najgorzej bawić!
„- Okej, zapytam – powiedziała Adina. –
O co chodzi z tym koszmarnym chichotem?
- Laseczki. Nie macie pojęcia, co się
kroi.
- Tak?
- A tak. Nie dowyceniacie mnie! –
wrzasnął Harris.
Nie czarujmy się – fabuła niczym nie
zaskakuje: bezludna wyspa, rozbitkowie, niebezpieczna dzicz, a w tle czai się
śmiertelna intryga. To sposób napisania tej książki jest zaskakujący i ciekawy.
W dobie propagandy smukłych ciał, zapierającej dech urodzie, pięknych ciuchów
od projektantów i rządów gwiazdek telewizji, satyra Libby Bray jest
odświeżająca. Jestem wielką fanką idei, która kierowała autorką, kiedy ta
postanowiła stworzyć tę historię. W dzisiejszych czasach wygląd jest wartością
nadrzędną nad wszystkimi innymi. To jak wyglądasz, świadczy o tym jakim
człowiekiem jesteś. Na pewno nie tylko ja zauważam jakąś nieprawidłowość w
poprzednim zdaniu. Bardzo przykry jest fakt, iż to właśnie bardzo młodziutkie
dziewczęta najmocniej odczuwają dzisiaj panujące ideały. Wystarczy odwiedzić
jakieś gimnazjum, a nawet podstawówkę, z dziesięciu dziewczyn może trzy nie
będą miały makijażu na twarzy. Niejedna będzie do tego paradowała w spodenkach
odsłaniających pośladki. „MISSja survival” naśmiewa się z tego wszystkiego, co
wcześniej wymieniłam. Pokazuje, że nie tylko ładna buźka się liczy.
Bohaterowie nie są głębocy i
wielowarstwowi, mają raczej płytkie osobowości, przy czym są jednak różnorodni.
Są pewnymi symbolami, a nie skomplikowanymi charakterami, które uwielbiam
studiować i analizować. Mimo to udało mi się znaleźć postać, którą szczerze
polubiłam – Adinę. Jeśli czytaliście tę książkę, lub to zrobicie będzie
wiedzieli dlaczego. To niespotykane, by mój ulubiony bohater w stu procentach
postąpił tak, jak ja bym sobie tego życzyła, Adina jest tutaj wyjątkiem i wielkim
plusem tej powieści.
Czytając towarzyszyło mi wrażenie, że
nie jest to książka przeznaczona dla mnie. Jestem zwyczajnie za stara (kurcze,
nic tylko położyć się i umrzeć ;)). „MISSja survival” ze swoim głupkowatym,
niemądrym humorem wydaje się być wręcz idealna dla dziewczyn od 12 do 15/16
lat. I właśnie do nich była kierowana. Jestem przekonana, że moje
nastoletnie siostry cioteczne byłyby zachwycone. Nie będę jednak udawała
poważnej i dojrzałej, zdarzyło mi się nieraz uśmiechnąć, a nawet zaśmiać. Pojawiały
się dialogi, które mnie rozkładały na łopatki, po prostu nie sposób było
zachować kamienną twarz.
Autorka w bardzo fajny sposób
urozmaiciła swoją książkę w postaci najróżniejszych zabawnych przypisów, „reklam”
między rozdziałami i formularzy, które wypełniły wcześniej uczestniczki konkursu
piękności. Wszystko to zostało napisane w sposób prześmiewczy i niedorzeczny, z
pewnym figlarnym humorem.
Nierzadko zdarza się, że sięgamy po
jakąś książkę nie dlatego, iż ma dobre recenzje lub zachwycający opis. Czasem
wystarczy nam nazwisko autora, by zawyrokować, że chcemy tę pozycję poznać. Tak
było ze mną i „MISSją survival” Libby Bray. Po lekturze „Magicznego Kręgu”
byłam ciekawa co też takiego wyszło spod pióra tej autorki. Trochę zastanawia
mnie gatunek tej książki, zważywszy na fakt, że pojawiły się malutkie wątki
fantastyczne, które - co prawda - nikną w akcji, ale istnieją.
„MISSja survival” to przyjemna lektura,
idealna na zakończenie stresującego dnia. Absurdalność bohaterek sprawi, że
zapomnimy o kłopotach, z którymi kilka godzin temu walczyliśmy i poświęcimy
uwagę śledzeniu losów uroczych, jak tęcza królowych piękności. Ja jednak szukam
ambitnych książek, które zaserwują mi ciekawe osobowości, zaskakującą fabułę i
błyskotliwe dialogi. Jak już wspominałam: doceniam i pochwalam pobudki autorki.
Wspaniale, że powstała książka dla młodych czytelników, która ma coś do
przekazania. Jest ona bardzo aktualna. Aczkolwiek dla mnie „MISSja survival”
jest zbyt dziecinna. Zachęcam serdecznie do lektury młodsze dziewczęta, na
pewno będziecie zachwycone. Zapewniam, że ja DOWYCENIAM tę książkę. ;)
Autor: Libba Bray
Tytuł: MISSja survival
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data
wydania: 16 września 2013
Ilość
stron: 448
Widzę, że to idealna pozycja na odstresowanie się po trudnym dniu pracy.
OdpowiedzUsuńDziś patrzyłam na tę książkę, ale jakoś mnie nie kusiła, więc sobie odpuściłam. W sumie wydaje mi się przeciętna, może kiedyś mnie skusi bardziej :)
OdpowiedzUsuńZnam autorkę, czytam aktualnie jej powieść Wróżbiarze i chyba się do Libby Bray przekonuję. Mroczny sekret mnie nie zachwycił, ale Wróżbiarze już bardziej mnie wciągnęli. Ale jakoś do końca recenzowana przez Ciebie książka do mnie nie przemawia i raczej sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie wpasowuje się w określony wiek który ukazałaś i po przeczytanej recenzji, raczej bym się nie skusiła ;)
OdpowiedzUsuńO ile dobrze kojarzę, to znam autorkę z pewnej serii i na pewno jest bardziej interesująca niż ta... Raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem książka była świetną satyrą i czytało się ją równie dobrze :) Z pewnością jednak nie jest dla wszystkich, bo wiele osób ma po prostu inne poczucie humoru.
OdpowiedzUsuńKsiążka może dla młodszych czytelniczek, ale chętnie pouśmiechałabym się do niej :D
OdpowiedzUsuń