Wyczuwałam w kościach nadciągający
kolejny piątek i odetchnęłam z ulgą, że niedawno czytałam – po raz kolejny –
wspaniałą trylogię, o której mogę Wam opowiedzieć. Moim zdaniem wszystkie
książki powinny być takie, jak te Jacqualine Carey: +/- 500 stron nawet na
chwilę nie zwalniającej akcji! Kocham tę trylogię, kocham jej autorkę i mam
nadzieję, że takich lektur będzie pojawiało się coraz więcej. Płakać mi się
chce, kiedy widzę marne 200 stron. Drodzy pisarze! Takie książki należy
tworzyć! :D
Fedra ma pechowe imię, skazę w postaci
czerwonej plamki w jednym oku i została porzucona przez rodziców, kiedy była
jeszcze czteroletnią dziewczynką. Jej życie nie zapowiadało się różowo, do
czasu aż spotkała szlachcica Anafiela Delaunay. To on jako pierwszy zorientował
się, że Fedra została dotknięta przez boga – Kusziela. Delaunay przyjął
dziewczynę do siebie i wychował na szpiega. Okazało się, że jest ona równie
dobrym tajnym agentem, co kurtyzaną. Będąc wierną koronie, Fedra czujnie
wychwytywała spiski rodzące się w jej ojczyźnie, jak i te powstałe przeciwko
Terre d’Ange i nieraz ocaliła swoich rodaków przed zagładą.
Czytelnik zapoznając się z pierwszymi
stronicami tomu pierwszego może być zdezorientowany. „Strzała Kusziela”
wprowadza nas w całkowicie nowy świat, którego zwyczaje i prawa musimy poznać
oraz zrozumieć. Mnie spory kłopot sprawiały nazwiska, które mi się myliły i
mieszały. Sporządzona na początku lista postaci jest potrzebna i naprawdę
pomocna, i choć bohaterowie nie zostali obszernie scharakteryzowani (a te mało
znaczące wcale) ta krótka notka pomaga się odnaleźć.
Świat przedstawiony jest zachwycający.
Jestem szczerze urzeczona i pod absolutnym wrażeniem wyobraźni i fantazji
autorki. To rzeczywistość, w której gorąco pragnę żyć. Ma swoją historię.
Bogowie odgrywają w niej wielką rolę. Autorka dopisała do dziejów biblijnych
kolejny rozdział, nie przeinaczając tych nam znanych. Pomysł narodzin
Błogosławionego Elui i jego Towarzyszy uważam za świetny i ciekawy, a ich
ciągłą obecność przy swoich potomkach za krzepiącą.
Główna bohaterka jest nieprzeciętna.
Mamy z początku do czynienia z małą niesforną dziewczynką, która na naszych
oczach staje się kobietą. Fedra zawsze wiedziała, że pragnie wstąpić do służby
Namie, która polega mniej więcej na tym samym, co praca prostytutki. Z
technicznego punktu widzenia, oczywiście. Fedra jest kobietą niezwykle odważną
i szlachetną. Powiedziałabym nawet, że ta druga cecha jest nazbyt rozwinięta.
Nasza kurtyzana dokonała wielu heroicznych czynów, niejednokrotnie uratowała
swój kraj i z trwogą w sercu pewnie maszerowała na wojnę, mimo to nie liczy na
pochwały czy wdzięczność. No ludzie! Jakbym biegła w niebezpieczne miejsca,
wiedząc, że mogę zginąć chciałabym, aby doceniono co zrobiłam, a nie zbywała słowa
uznawania komentarzem w stylu: „Ojej, ja tylko uratowałam naszą ojczyznę i
dziesiątki istnień, to nic wielkiego”. Otóż to jest coś wielkiego. Drugą
rzeczą, która mnie irytowała było branie odpowiedzialności przez Fedrę za
wszystko. Oczywiście nie można być lekkomyślnym i zwalać odpowiedzialność na
innych, jednak nasza bohaterka, choć robiła coś, aby ocalić królową czy
ojczyznę uważała, że wszystko, co złe jest jej winą. Co z tego, że było to
konieczne? Co z tego, że chodziło o dobro ogółu? To jej wina! Poza tymi dwoma
aspektami osobowości, które mnie przeszkadzają - inny czytelnik może je
podziwiać i śledząc takie jej reakcje kiwać poważnie głową na zgodę - Fedra
jest bohaterką, którą można pokochać.
Niestety autorka ma brzydki zwyczaj
uśmiercać bohaterów, których kocham. Ileż ja łez wylałam przy każdym tomie!
Ileż razy nosiłam żałobę po moich ukochanych postaciach! Ach! Zbyt wiele. Idąc
tym tropem mogę powiedzieć, że pozostali bohaterowie dają się lubić i dają się
nie znosić. Czytając tom drugi trylogii poczułam żywą i gorącą nienawiść do
pewnej postaci, której czyny mnie bardzo poruszyły. Śmiało więc można rzecz, że
Jacqualine Carey potrafi stworzyć bohaterów z własną, indywidualną osobowością,
którą możemy podziwiać lub nie.
Tak jak wspomniałam na początku, akcja
nie zwalania nawet na moment. Ciągle coś się dzieje i każde wydarzenie jest
ważne. Razem z Fedrą zwiedzamy i poznajemy świat stworzony przez autorkę, a
zapewniam, że jest on ciekawy i pasjonujący.
„Dziedzictwo Kusziela” urzekło mnie
całkowicie. To jedna z pereł w gatunku fantastyki, nie boję się tego napisać. Ma
swój klimat, który mnie pochłonął i sprawił, że zakochałam się w świecie stworzonym
przez autorkę. Jest to seria książek przeznaczona dla starszych odbiorców, jednak
ja jako typowa bad girl bez wstydu wyznam, że przeczytałam „Dziedzictwo
Kusziela” nie będąc jeszcze pełnoletnią. Erotyka występuje w tej trylogii w dużej
dawce, a jako, że Fedra jest anguisette (odnajduje
rozkosz w bólu) występują sceny, które niektórzy nazwaliby ostrymi, a nawet
wyuzdanymi. Ja jestem zachwycona i wiem, że jeszcze nie raz do tej historii
wrócę, to nie ulega wątpliwości.
Autor:
Jacqueline
Carey
Tytuł:
Dziedzictwo
Kusziela
(Strzała Kusziela, Wybranka Kusziela, Wcielenie Kusziela)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo
Mag
Data wydania: (po kolei) 29 listopada 2004, 2005, 2006
Liczba stron: (po kolei) 704, 624, 652
Ocena:
10/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Cześć!
Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś. Chciałabym, abyś podzielił(a) się swoim zdaniem na temat przeczytanego postu. Będzie mi bardzo miło.