
"Wstał,
zatoczył się lekko, złapał za gitarę i wszedł na główną salę. Błękitne wiązki
jak szalone skakały mu po twarzy i dłoniach, pędziły tam i z powrotem wzdłuż
zamka kurtki, przeskakiwały iskrami między włosami siwej szczeciny na głowie
muzyka. Ludzie przyglądali się Ryśkowi jak zjawisku, milkli, gdy przechodził,
co odważniejsi chwalili efekty specjalne. Ktoś nawet spróbował go dotknąć, ale
kopnięty prądem odskoczył błyskawicznie, trzymając się za porażoną rękę."
U Ćwieka nawet podstarzały rockman wciąż jest rockmanem i czuje rock’n’rolla!
Ryszard „Zwierzu” Zwierzchowski jest już
dziadkiem, jednak mimo podeszłego wieku ani myśli żyć, jak na przyzwoitego
polskiego emeryta przystało. W żyłach Zwierza płynie rock, a to do czegoś
zobowiązuje. Praca także się Rychowi nie uśmiecha, nie będzie przecież siedział
za biurkiem, skoro może udowodnić wyższość rocka na streecie, a w przerwie
między wyśpiewywanymi wersami wziąć bucha dobrego zioła, które najlepiej popić
piwkiem. Zwierzu jest kompletnie niereformowalny i mimo usilnych starań jego
córki (jedynego dziecka, które się jeszcze do niego przyznaje), ten nie
zamierza zmienić stylu życia, a w efekcie Janice wciąż go utrzymuje. Pewnego
–zdawałoby się zwyczajnego – dnia, w Ryśka trafia piorun i ten zyskuje
supermoce – władzę nad elektrycznością. Czy to coś zmieni w życiu naszego
bohatera? Oooo tak.
"Jebać starość w jej rolazłe, porośnięte cellulitem poślady!"
Wyznam z lekkim rumieńcem wstydu na
policzkach, że nie wszystko z tej książki zrozumiałam. Mam tutaj na myśli
slang. Zdarzyło mi się czytać kilkakrotnie fragment dialogu, aby w końcu
załapać (lub nie), o co bohaterom chodziło. Niektórych żartów po prostu nie
chwytałam, mimo iż blondynką nie jestem. Cóż, zdarza się. Nie ukrywam także
zadowolenia z faktu, że jako tako język niemiecki ogarniam, inaczej za nic w
świecie nie potrafiłabym pojąć o czym mówi Alojz, jeden z bohaterów (górnik i
dumny ślązak). Słownictwo z tegoż języka głęboko zakorzeniło się w gwarze
śląskiej i trzeba mieć minimalne o nim pojęcie, bowiem pojawia się wiele słów
niemieckich, pisanych fonetycznie, które są na Śląsku użytkowane.

"- Chyba dzisiaj nie poćwiczę - stwierdził. (Rysiek) - Mam sprawę w sądzie.
- Jak to sprawę? - zdziwił się Benjamin.
[...]
- No, normalnie. Spór terytorialny - wyjaśnił Rysiek i podniósł się z miejsca, strzepując okruchy na podłogę. - Teraz chciałbym zajarać.
- Zaraz, czekaj. Terytorialny? - nie zrozumiał Benjamin. - Ty masz jakąś ziemię? Posiadłość może?
- Nie. Jeden koleś na streecie zajął raz moje miejsce, więc mu wyjebałem jego gitarą w zęby. - Machną ręką. - Dawne dzieje, ale słyszałeś już pewnie o polskich sądach. Kto wie, może stąd tyle tych herosów teraz. Łatwiej ubrać kalesony czy rajstopy starej na ryj, niż wywalczyć coś u tych zjebów w togach. Dasz mi coś czy mam dzwonić do dilera?"
Fabuła nie jest czymś nowym i
zaskakującym, i taka być nie miała. Jakub Ćwiek odgrzał motyw superbohaterów i
przedstawił go bardziej „po naszemu”, po polsku. Ja ze swojej strony szczerze
powiem, że nie piałam z zachwytu. Nigdy nie byłam fanką komiksów, ani filmów,
które na ich podstawie powstały, nic więc dziwnego, że historia nie wydaje mi
się urzekająca. Aczkolwiek fani „Spidermana”, „Batmana” i im podobnych, powinni
być zadowoleni… Tak mi się przynajmniej wydaje. ;)
Akcję śmiało można nazwać dynamiczną,
ponieważ w „Dreszczu” nie występują jakieś nudne zawieszenia. Nawet jeśli
akurat Zwierzu siedzi w domu i pije piwo, jego wypowiedzi i spostrzeżenia są na
tyle ciekawe, zabawne i zadziwiające, że czytelnik nie może się nudzić. Nie
nazwałabym siebie osobą pruderyjną, ale głowę daję, że Rysiek nie raz by mnie
zawstydził i wywołał krwawe plamy na moich policzkach. Antagonista nie jest
jeden, nasz superbohater mierzy się z różnymi przeciwnikami – mniej i bardziej
potężnymi, a doniesień o kolejnych ludziach obdarzonych mocą, przybywa. Wątek
holygenetyki i holytransplantologii bardzo mnie zaskoczył, i to nawet
pozytywnie. Absolutnie się czegoś takiego nie spodziewałam.
Ogromną przyjemnością było czytanie
książki ilustrowanej. Kieruję zamaszysty ukłon w stronę Iwo Strzeleckiego,
który pięknie narysował, przedstawioną przez autora rzeczywistość i bohaterów.
Ilustracje w każdym maleńkim szczególe oddawały treść.
„Dreszcz” był właśnie taki, jaki
myślałam, że będzie – to samczy świat, pełen ostrego, niewyparzonego języka,
mocnej, dobrej muzyki i atrakcyjnych kobiet. Jakub Ćwiek wykreował
rzeczywistość, w której chciałby żyć każdy mężczyzna, niezależnie od wieku. Z
pewnością i autor, jeśli by mógł, z ochotą teleportowałby się do swojej
książki. ;) W czasie czytania niejeden facet pozazdrościł Ryśkowi życia rockmana!

Jeżeli więc to, co opisałam Wam wyżej,
sprawiło, iż pomyśleliście: „Hej, to może być fajne!”, serdecznie Was zachęcam
do sięgnięcia po tę lekturę. Będziecie się przy niej świetnie bawić.
Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: Dreszcz
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data
wydania: 20 marca 2013
Ilość
stron: 296
Ocena:
7/10
Ann
W kwestii Ćwieka - próbowałam się kiedyś zmierzyć z "Kłamcą", ale niestety utknęłam w połowie...
OdpowiedzUsuńTą pozycję Ęwieka, zostawię sobie na sam koniec, na początek sięgnę po kłamcę:)
OdpowiedzUsuńTaki miałam plan, ale kiedy zobaczyłam "Dreszcz" w bibliotece nie mogłam się powstrzymać. Na "Kłamcę" od dawana poluję. :)
UsuńNie czytałam nigdy Ćwieka, ale chciałabym to kiedyś nadrobić. Pewnie jednak zacznę od "Chłopców" :)
OdpowiedzUsuńNieco dziwnie czytało się książkę, której akcja dzieje się w mieście, które znam, ale była to całkiem przyjemna lektura :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dreszcza. Jest świetny, w dodatku drugi tom wypadł nawet lepiej niż pierwszy. Czyta się szybko i lekko, można się pośmiać i zdecydowanie nie nudzić z tymi książkami. Lubię Ćwieka, chociaż pierwsza część Kłamcy jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła i odpusczę sobie kontynuacje przygód Lokiego.
OdpowiedzUsuńDrugi tom jest lepszy? To mnie zachęciłaś! :) Nie byłam pewna czy powinnam po niego sięgać.
UsuńJeszcze nie udało mi się poznać żadnej książki autora..
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic tego autora i w sumie nie wiem, czy mam to zrobić. Może kiedyś się na tę powieść zdecyduję, na razie odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńMnie sie bardzo podoba styl pisania tego autora i na pewno przeczytam kiedys recenzowaną przez Ciebie ksiażkę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że zupełnie nie czaję tej mody na Ćwieka, jego książki jakoś mnie w ogóle nie ciekawią.
OdpowiedzUsuńZnam pana Ćwieka z "Kłamcy" i byłam nim szczerze zauroczona. Mam nadzieję, że ta książka jest równie dobra :)
OdpowiedzUsuń