„Zakochałam się w Tobiasie. Ale nie
jestem z nim z przymusu, bo nie mam innych możliwości. Jestem z nim z wyboru,
którego ciągle dokonuję: każdego dnia, gdy się kłócimy, gdy się okłamujemy, gdy
sprawiamy sobie zawód. Wybieram Tobiasa wciąż na nowo, a on wybiera mnie.”
W
ostatniej recenzji napisałam, że nie mam najmniejszej ochoty czytać „Wiernej”,
co jest prawdą. Jednak po zastanowieniu uznałam, iż nie ma sensu, aby ta
książka zajmowała mi cenne miejsce w biblioteczne. Postanowiłam więc czym
prędzej zapoznać się z ostatnim tomem tej trylogii i mieć tzw. „święty spokój”.
Zanim
przejdę do rozpisywania się nad zaletami i wadami tej pozycji, czuję się
zobowiązana wyjaśnić swoją ocenę, która uległa zmianie pod koniec książki.
Finał wymyślony przez Veronicę Roth zaimponował mi na tyle, aby ponieść moją
ocenę o jeden wzwyż. Według mnie „Wierna” była lepsza od „Zbuntowanej” i gorsza
od „Niezgodnej”.
Miasto
zostało zdominowane przez Bezfrakcyjnych, a Tris wraz ze swoimi bliskimi dzięki
pomocy Wiernych udaje się na terytorium poza miastem. Nowo odkryty świat, jak
się okazuje, niewiele różni się od tego, który znali. Beatrice i jej
przyjaciele stają przed kolejnymi trudnymi wyborami, które mogą zmienić
wszystko. Czy podejmą właściwe decyzje?
Mimo
faktu, iż pierwszy i drugi tom trylogii „Niezgodna” nie zrobiły na mnie
szczególnego wrażenia byłam ciekawa „Wiernej”. Opinie typu „Wierna niszczy”,
„Nie czytaj jej, ona zmieni wszystko” w pewien sposób mnie intrygowały. Po
przeczytaniu wiem, skąd takie głosy, jednak ja się do nich nie przyłączam. Nie
wydaje mi się, aby ten tom był traumatyczny lub nieprzemyślenie napisany. Mnie zadowolił i uznaję go za odpowiednie oraz wystarczające zakończenie całej
historii.
W
tej części zachowanie Tris i Tobiasa miało więcej sensu. Rozumiałam je i
czułam, że ma swoje uzasadnienie. Od samego początku ogromnie irytowała mnie
przemądrzałość Tris, która uważała, że zawsze ma rację. Sama zaprzeczała jakoby tak było,
ale jej czyny mówiły coś innego. Tobias podjął złą decyzję, ale zrobił to sam,
do czego miał absolutne prawo, jako niezależna i dorosła jednostka ludzka.
Wybrał źle i poniósł konsekwencje. Takie właśnie jest życie. To my podejmujemy
decyzje, z których reperkusjami później musimy sobie poradzić. Po prostu musimy
ryzykować, co czasem się opłaca. A czasem nie. Tobias i Cztery to ta sama
osoba, jednak ja je sobie rozdzielam. W moim pojmowaniu Tobias to chłopak,
który odsłonił się przed Tris, zaś Cztery to Nieustraszony, szorstki i
bezwzględny instruktor, który bezlitośnie szkoli swoich uczniów. Zawsze będę
fanką Cztery, którego uwielbiam, a przy tym będę szanowała Tobiasa.
Nie potrafiłam pokochać bohaterów. Polubiłam tylko jedną
postać – Uriaha i nigdy nie wybaczę autorce tego, co mu zrobiła. Jednak mimo
mojej obojętności, nie mogę napisać, że postacie zostały stworzone pobieżnie,
bo to nieprawda. Mamy tutaj do czynienia z różnymi osobowościami i charakterami,
które są złożone i głębokie.
Jestem
zadowolona, że Veronica Roth wyjaśniła nam dlaczego i po co frakcje powstały.
Bez większych sprzeciwów przyjęłam do wiadomości powód utworzenia tego
absurdalnego podziału. Autorka była fair wobec czytelnika – zakończyła
wszystkie wątki i nie pozostawiła na szeroko otwartych furtek.
Zakończenie
„Wiernej” mi się spodobało. Nie spodziewałam się, że tak mało atrakcyjna
historia może mieć finał z przytupem. Szczerze mnie on wzruszył i napełnił
niejednoznacznym szacunkiem względem autorki. Wydaje mi się, że w taki sposób grubą
krecha oddzieliła „Niezgodną” od „Igrzysk Śmierci”. Dla mnie są dwie niezależne
trylogie, a „Igrzyska…” na zawsze pozostaną niedoścignione.
Najwięksi
fani „Niezgodnej” mogą się na mnie obrazić lub obrzucić mało pochlebnymi
epitetami, ale dla mnie jedynym wątkiem wartym uwagi jest relacja głównej
bohaterki i jej ukochanego. Udało im się stworzyć trwały związek, mimo tego, że
często wybierali inne rozwiązania i wierzyli w odmienne rzeczy. W „Zbuntowanej”
przeżyli dosyć kretyński kryzys, ale w „Wiernej” można zauważyć, jak ich
uczucie dojrzało i ile dla siebie znaczą.
Trylogia
„Niezgodna” Veronicy Roth w moim mniemaniu jest średnia i nieszczególnie warta
przeczytania. Należy do tych serii, które wypożycza się w bibliotece i czyta
dla zaspokojenia ciekawości, a nie trzyma z dumą na półce. Jednak nadal uważam,
że są osoby, które znajdą w „Niezgodnej” coś więcej. Nie wiem czy jestem
jedyna, ale nie potrafię się dogłębnie zatracić w tym świecie.
Nie podbiła ona mojego serca i nie pobudziła wyobraźni, co nie oznacza, że
każdy czytelnik odniesie takie wrażenia. Pomijając, że nie jestem tą serią
zachwycona, odczuwam zadowolenie, że ją przeczytałam, a Wam, kochani książkomaniacy,
życzę miłej lektury.
„Przypuszczam, że ogień, który płonie tak
jasno, nie może płonąć wiecznie.”
Autor: Veronica Roth
Tytuł: Wierna
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 29 kwietnia 2014
Ilość stron: 384
Ocena: 6/10
Ja w końcu muszę zacząć tę serię. Jeszcze nie wiem kiedy, bo najpierw przydałoby się ją zdobyć....
OdpowiedzUsuńJa w sumie nadal nie jestem do serii przekonana. Dużo różnych opinii o niej czytałam, ale boję się, że się zawiodę.
OdpowiedzUsuńMnie się ta seria podoba, ale każdy ma inny gust. Według mnie warta jest przeczytania nawet po to, żeby samemu ocenić jaka jest;)
OdpowiedzUsuńRównież najbardziej polubiłam Uriaha, ale Veronica jest okrutna ;/
OdpowiedzUsuńWczoraj obejrzałam ekranizacje Niezgodnej. Nie będę ukrywać, że wydała mi się niezwykle ciekawa. Teraz mam ogromną ochotę na lekturę...
OdpowiedzUsuńNie jestem wielką fanką tej serii, przeczytałam jak narazie tylko Niezgodną i zastanawiam się nad kolejnymi częściami....pewnie to kwestia czasu, bo lubię kończyć serie, które zaczynam, nawet, gdy mnie nie zachwycają;)
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się recenzji ostatniego tomu! ;) Odwiodłaś mnie skutecznie od przeczytania tej serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ja skończyłam czytać już całą serię i z kilkoma rzeczami mogę się zgodzić.
OdpowiedzUsuń*Te głupie kłótnie Tobiasa i Tris w Zbuntowanej
*Śmierć Uriaha,który też był moim ulubieńcem
*Zakończenie Wiernej
No i może w małym stopniu zachowanie Tris.
Seria w moim przypadku MA honorowe miejsce w biblioteczce.Książki przeczytałam chyba z 10 razy i nie mam zamiaru przestać.Filmy i książki bardzo mnie urzekły,może dlatego,że ja wręcz kocham książki o takiej tematyce.