Autor: Magdalena Kulus
Tytuł: Nie tylko o łajdakach
Wydawnictwo: SOL
Data wydania: 2014
Ilość stron: 318
Moja ocena: 10/10
Pewnego wieczoru, nudząc się, postanowiłam wziąć i przeczytać jakąś książkę, ot tak, dla rozluźnienia. Sięgnęłam po "Nie tylko o łajdakach" gdyż strasznie spodobał mi się tytuł - a, no i ta okładka również bardzo ładnie wygląda. Nie przypuszczałam, że to się tak skończy, że nie będę spać, bo powieść pani Magdaleny tak bardzo mnie wciągnie. Bardzo rzadko mi się to zdarza, naprawdę. W nocy zawsze śpię, a chociaż bym chciała coś przeczytać, nie dam rady, bo usnę. Tym razem było inaczej. Książka pani Kulus tak na mnie podziałała, że nie mogłam się oderwać.
Pani Magdalena Kulus to autorka, która bardzo mnie zainteresowała. Zwłaszcza po opisie na okładce, z której dowiadujemy się, że jest ona blogerką, recenzentką, która pisze o książkach dla najmłodszych. Niektórzy z Was mogą ją kojarzyć, gdyż w 2011 roku wydała swoją pierwszą książkę - Blondyn i Blondynka.
W życiu najtrudniej jest o miłość. Warto jej szukać, ale nie warto w tym szukaniu zgubić siebie.
Nastka, nasza główna bohaterka postanawia zostać na wsi, w Maszkarce, domku jej rodziców i zmotywować się do napisania pracy magisterskiej. Ma również ukryty cel, uciec od Olka, jej wielkiej miłości, z którym spotyka się w celach artystycznych (Olek ją maluje), by potem wylądować z nim w łóżku. On od samego początku jej mówił, że nic z tego nie będzie, że to nie na poważnie, jednak ona się zaangażowała i teraz cierpi. Wraz z nią, na wsi zostają jej dwa ukochane psy - Fuks i Brunon, które dotrzymują jej towarzystwa. Wraz z jej pojawieniem się na wsi, wszyscy zaczynają rozsiewać plotki na jej temat. Do jej domu kolejno schodzą się ksiądz Grzesiu, Olek, jej wyżej wspomniana miłość, Florian, osiemnastolatek, któremu udziela korepetycji z polskiego (i nie tylko), Michał - syn cioci Ali, z którym wspaniale się dogaduje oraz Julian, tajemniczy mężczyzna, starszy od niej o dwadzieścia dwa lata skrzypek. Z tego względu wcale nie powinien dziwić nikogo fakt, że jest na językach całej wsi. Jednak ona nie przejmuje się wiejską gadaniną. Poznaje również trzy wspaniałe kobiety, które sprawiają, że życie na wsi wcale nie jest dla niej już takie samotne!
Co mi się podobało w tej książce? Niemalże wszystko! Wiejski klimat, jaki wprowadziła autorka w tej powieści był bardzo dobrze wyczuwalny. Gdyby nie fakt, że mieszkam na wsi, chętnie bym się przeprowadziła, tak jak Anastazja. No właśnie...Nastka - dwudziestokilkuletnia kobieta, która ucieka z Tych, aby odpocząć i wyluzować, a zarazem skupić się na pracy magisterskiej. Anastazja jest jedynaczką, jej rodzice za bardzo wtrącają się do jej życia, co dziewczynę irytuje. Bardzo często dochodzi między nimi do jakiś spięć i kłótni. Na wsi chce się od nich odciąć i wyłącza komórkę. Przez to jest jeszcze gorzej, gdyż jej matka dzwoni do wszystkich możliwych osób, aby sprawdzić, czy dziewczyna jeszcze żyje.
Nastka jest typową dziewczyną z dwudziestego pierwszego wieku. Pochodzi z dobrego, zamożnego domu. Studiuje polonistykę. Z dużego miasta postanawia przeprowadzić się na wieś, aby zapomnieć o swoich problemach. Tutaj zostaje przyjęta miło i serdecznie (jej rodzina mieszka na tej wsi), ale i nie możemy zapominać o plotkach, jakie o niej krążą. Nastka zakochała się, niestety nie w tym mężczyźnie (nie wiem nawet, czy można go tak nazwać, bo to taki duży chłopiec, który potrzebuje mamusi i to Nastka wszystko za niego robiła), artyście, Olku, który niestety nie darzył jej takimi samymi uczuciami jak ona jego.
Podczas czytania, cały czas identyfikowałam się z bohaterką. Nie było chwili, abym tego nie robiła. Przez to stała się mi bardzo bliską osobą, która sama nie wie, czego chce od życia i tam, na wsi chciała to coś odnaleźć.
Byłam przekonana, że już go nie kocham, ale nasze rozmowy nadal mnie rozstrajały wewnętrznie. Gorączkowo rozważałam czego może chcieć. Snułam domysły, że na pewno zatęsknił, bo ta małpa go rzuciła. Albo lepiej - on rzucił ją, bo zrozumiał, że to ja jestem miłością jego życia.
W powieści dużą rolę odgrywa miłość i jest tutaj widziana nie tylko jako miłość mężczyzny i kobiety, choć ona jest najwyraźniejsza. Oprócz tej miłości, którą Nastka darzy Olka - wielką, nieodwzajemnioną i nietrwałą mamy do czynienia z miłością rodzicielską. W powieści poznajemy Martę i jej dwójkę synów, z czego ten jeden, młodszy jest chory i potrzebuje stałej opieki. Kobieta jednak nie poddaje się i nie użala nad sobą. Jest ona bardzo silną kobietą, która robi wszystko, co w jej mocy, aby jej synom żyło się jak najlepiej, co nie jest łatwe. Na męża nie może liczyć, gdyż ten codziennie pije z kolegami pod sklepem (prawie jak panowie z Rancza). Jest zdana sama na siebie. Dopiero potem, gdy poznaje Nastkę i Juliana, ma nadzieję, że życie potrafi być przyjemne. Ma również wspaniałe przyjaciółki, które zawsze gotowe są przyjść z pomocą, gdy tylko będzie tego potrzebowała.
Nie mogłabym również tutaj nie wspomnieć o tajemniczym skrzypku, Julianie, który zaprzyjaźnia się z Nastką. Poznają się u babci Kseni i od tego czasu często się spotykają. Bardzo lubią ze sobą rozmawiać, miło spędzają ze sobą czas. Bardzo lubiłam czytać wątki związane z tą dwójką. Od początku ich polubiłam, bo oboje mieli nieciekawą przeszłość. Ona, tą związaną z Olkiem, a on? Jemu najpierw zmarło dziecko, syn, a potem żona. Jednak nie poddał się, gra w znanym zespole muzycznym, ma przyjaciół, stara się żyć jakby nic się nie stało, chociaż oczywiście ani na chwilę nie zapomina o Weronice i małym Tymoteuszu. Spotkanie Nastki na swojej drodze było dla niego jak terapia. Bardzo lubi spędzać z nią czas, spacerować, czy po prostu rozmawiać. Dzięki niej staje się zupełnie innym człowiekiem, radosnym, który ma chęć do życia!
Miłości nie można zakończyć na zawsze, jeśli jest prawdziwa. Zostają wspomnienia, powiedzenia, wspólny rejestr zdarzeń i doświadczeń, razem obejrzane filmy, ulubione piosenki...
"Nie tylko o łajdakach" jest to wspaniała powieść, która wciągnęła mnie bez reszty i której poświęciłam noc, bo nie mogłam się oderwać. To pełna emocji, ciepła i cudownych uczuć książka, która sprawiła, że na niektóre sprawy patrzę zupełnie inaczej niż wcześniej. To rodzinna opowieść o poszukiwaniu swojego "ja", o tym, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Napisana jest bardzo barwnym, lekkim językiem, który idealnie pasuje do tej książki. Bardzo podobało mi się, to że autorka dopełniła tą powieść cytatami z innych książek, piosenek czy po prostu wprowadziła do niej wiersze, które idealnie komponowały się z wydarzeniami zamieszczonymi na kartach powieści. Dobrym pomysłem było również dodanie opisu bohaterów pojawiających się w książce tak, abyśmy wiedzieli z kim mamy do czynienia i żeby było łatwiej sobie ich wyobrazić. Bohaterowie, których wykreowała autorka są naprawdę bardzo autentyczni. Wiejskie plotkary, które wiedzą wszystko i o wszystkich, Nastka, dziewczyna z miasta, której na początku trudno jest się odnaleźć na wsi, zawistni sąsiedzi, prawdziwe przyjaciółki i wiele innych postaci, które możecie poznać, gdy tylko zdecydujecie się sięgnąć po "Nie tylko dla łajdaków".
Polecam ją wszystkim miłośnikom dobrej literatury obyczajowej. Jestem pewna, że nie będziecie żałować dokonanego wyboru. Książka ta, według mnie jest rewelacyjnym pomysłem na te letnie, wakacyjne popołudnia na plaży, łące, huśtawce w ogrodzie czy gdziekolwiek indziej.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej wspaniałej powieści dziękuję Wydawnictwu SOL:
Książka czeka na swoją kolej na mojej półce - ależ się cieszę ;)
OdpowiedzUsuńO, to bierz się za nią jak najszybciej ;)
Usuń10/10 - nie zostaje mi nic innego, jak ją zakupić :)
OdpowiedzUsuńMam ją w domu, ale ciągle odkładam jej przeczytanie na później. Widzę, że muszę się w końcu zmobilizować, bo warto:)
OdpowiedzUsuńBardzo warto :D
Usuń