
Tytuł:Wichrowe wzgórza
Autor: Bronte Emily
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Moja ocena:6/10
Opis:
Poznaj niszczycielską siłę zakazanej miłości.
Mroczne wrzosowiska
Yorkshire są świadkiem miłości Cathy i Heathcliffa. Jednak uczucie,
które wybucha między nimi, przynosi im tylko ból i cierpienie.
Namiętność
przegrywa z rozsądkiem – Catherine wychodzi za innego
mężczyznę. Oszalały z bólu i upokorzenia Heathcliff nie zamierza się
poddać, a chęć zemsty staje się sensem jego życia. Czy nad Wichrowymi
wzgórzami ciąży fatum niespełnionej, rozpaczliwej miłości?
Recenzja:
Jeżeli
chcecie poczytać o wiktoriańskim romansie to nie książka dla Was. Ja
podobnie myślałam na początku, że przeczytam, "bo klasyk","bo nie wypada
nie znać". Przeczytałam i powiem szczerze. Ta książka jest tak
przesycona goryczą, brutalnością, agresywnością i żalem, że aż
czytelnikowi się niedobrze robi. Ból, cierpienie, zemsta i nienawiść to
przedni chleb w tejże lekturze. A gdzieś pośrodku walka z
niesprawiedliwością oraz bezkarnością w czasach, w których żyli
bohaterowie. Zaczyna się dość zwyczajnie.
Właściciel
Wichrowych wzgórz w jednej ze swoich podróży przywiózł cygańskie
dziecko-Heathcliff'a. Wraz z latami między córką właściciela-Cathy i
Heathcliffem szybko zrodziła się przyjaźń oraz miłość.
Niestety chłopak nie był dla niej odpowiednią partią. Targana
sprzecznymi uczuciami Cathy podjęła decyzję, która uruchomiła lawinę
zdarzeń. Decyzję, która zaważyła nawet na losach następnego pokolenia.
W
tej powieści rodzi się pytanie : jak nienawiść jednego człowieka może
zatruć życie innych? Jak może doprowadzić do śmierci tyluż osób?
Nie
jest to pojęte przeze mnie, aczkolwiek kiedy postacie szły w swoją
ostatnią podróż, może to zabrzmi dziwnie, ale cieszyłam się, że
skończyły te udręki na ziemi. Wydaje mi się, że każdy kto
przeczyta/przeczytał tę ksiażkę miał takie odczucie. Dlaczego odjęłam
tyle punktów tak sławnemu dziełu? Moim zdaniem za dużo nienawiści i
knowań, postacie były przerysowane, i nie wiem czy to miało być
uwypukleniem tego, że świat nie jest cudowny, że istnieje również zło,
czy po prostu Emily miała skłonności do przesadyzmu. Dialogi (zwłaszcza
Katarzyny) był po prostu dla mnie czystą udręką. Zachowywała się jak
rozkapryszona dama z mydlanej opery. Jej zachowanie, z resztą cały czas,
przypominało mi jakiś szmirowaty scenariusz, w którym bohaterka ma
zachowywać się jak idiotka, żeby ludzie mieli się z czego pośmiać, lecz
jej siódme poty nie robią na nikim wrażenia.
Na
pewno spotkamy się tutaj również z realiami rządzącymi tejże epoce. Ile
warte jest pochodzenie i pieniądze. Jak ważny jest honor i popularność,
czyli to CO powiedzą ludzie. Jaką miarę wartości miało to aby posag
zachował się w rodzinie, co prowadziło w tamtych czasach do kazirodztwa.
Nieraz słyszałam, że dzieci z takich związków miały przeróżne
uszczerbki i wady na zdrowiu, ale przejdźmy dalej.
Opisy według mnie nie grzeszyły barwą, ale nie były też prostackie, co to to nie!!
Wydaje mi się, że trzeba mieć naprawdę ogromną wyobraźnię żeby napisać
taką książkę, która zawiera bardzo dużo brutalności, szczyptę miłości
(spełnionej i nie-), z tyloma intrygami, gdzie nieszczęście szło w parze
z bólem, cierpieniem i śmiercią. Kończącą się na całe szczęście happy
endem. Zastanawia mnie, co skłoniło Emily do napisania takiej
książki...
Spodobała mi
się okładka, taka nastrojowa, trochę brakuje mi w niej klimatu
oddającego treść książki i wiem, że gdyby wydawnictwo bardziej
przyłożyłoby się do szaty graficznej z pewnością uzyskałoby taki efekt.
No
cóż... powiem tak: jestem osobą pozytywną i trudno czytało mi się tę
książkę. Nie powiem, że nie, ale jeśli ktoś jednak mimo wszystko chce
przeczytać, to ja zachęcam. Myślę, że znajdą się takie osoby, bądź już
znalazły. Warto przeczytać, mimo wszystko.
Przesyłam buziaki,
Wasza Ola.
"Wichrowe wzgórza" jest dla mnie bardzo ważną powieścią, chociażby z tego względu, że zapoczątkowały moją miłość do tego typu powieści. Jednak na nie trzeba mieć nastrój i przede wszystkim trzeba dobrze się czuć w tych klimatach...
OdpowiedzUsuńMnie się ta książka bardzo podobała, chociaż "Dziwne losy Jane Eyre" starszej siostry Emily, Charlotte, były lepsze, ale i dużo prostsze :)
OdpowiedzUsuńNa moich maturalnych wakacjach koniecznie muszę sięgnąć po odrobinę klasyki, to wręcz wstyd przyznać, iż nie czytałam jeszcze tej powieści ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
"Wichrowe wzgórza" to jedna z moich ukochanych książek i odebrałam ją inaczej niż Ty :) Wątek nieszczęśliwej, wręcz chorej miłości Cathy i Heathcliffa nie bez powodu stał się wzorem wykorzystywanym w różnych książkach. Cathy to osoba niestabilna emocjonalnie, dziś pewnie zamknięto by ją w zakładzie dla obłąkanych - a jej "uczucie" do Heatcliffa to bardziej chęć posiadania niż miłość. Jednak masz rację, to książka specyficzna, trudna, zawierająca drugie dno - nie dla każdego i nie na każdy czas.
OdpowiedzUsuńWichrowe wzgórza mają cudowny klimat i cóż tu więcej mówić świetnie się czyta tą powieść :D
OdpowiedzUsuńJa mam do niej sentyment. Owszem, trzeba mieć odpowiedni klimat do czytania, ale nie odebrałam tej historii w ten sposób. Mi się podobało:)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie sięgnąć po tę książkę !! :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze "Wichrowych wzgórz" ale od dawna się za tą książką uganiam :P Może w końcu ją dopadnę, bo wiem, że na pewno nie zawiodę się na tej powieści :)
OdpowiedzUsuńNarazie nie mogę nic powiedzieć - nie czytałam. Dopiero jak przeczytam, się wypowiem. I może zrozumiem fenomen tej książki :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nie czytałam, ale mam w planach :) Jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńKsiążka do mnie jedzie, ale od wydawnictwa MG. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMam chęć na tę lekturę, bo egzemplarz czeka na swoją kolej!
OdpowiedzUsuń