Tytuł: Intruz
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2008r
Ilość stron: 556
Ocena: 8/10
Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.
W ciało Melanie została „włożona”
dusza Wagabungi, która przybyła z innej planety. Dziewczyna nie
może się pogodzić ze stratą ukochanego i brata. Postanawia ich
odnaleźć. Gdy już trafia do ich miejsca zamieszkania, prawie nikt
jej nie akceptuje i jej nie ufa. Jest tytułowym Intruzem. Dopiero po
jakimś czasie właściciel domu, Jeb zaczyna ją wprowadzać w ich
codzienne życie. Poznaje Iana, którego coraz bardziej lubi, potem
również ukochanego brata Jamiego oraz Jareda, który uważa ją za
‘robala. Cała rodzina znaczy dla dziewczyny coraz więcej. Po
pewnym czasie byłaby zdolna oddać za nich życie.
Autorka powieści, Stephenie Meyer to
jedna z najpopularniejszych amerykańskich powieściopisarek znana
czytelnikom na całym świecie. Poznaliśmy ją poprzez czterotomową
sagę Zmierzch, która od razu stała się światowym bestsellerem.
Intruz to jej pierwsza powieść
skierowana głównie do osób dorosłych.
Stephanie pragnie przedstawić nam świat
za kilkadziesiąt lat. Niewidoczne istoty, dusze zasiedlają Ziemię
i zostają „włożone” do ludzkich ciał, gdzie żyją jak
normalni ludzie, których na Ziemi nie ma prawa już być. Autorka
przez powieść pragnie nam uzmysłowić istotę człowieczeństwa,
pokazać nam, że jesteśmy bardzo wyjątkowymi stworzeniami a także
o potędze miłości, która nie umiera nigdy.
Autorka ze swoich założeń wywiązała
się niesamowicie. To nie ta sama Stephenie, którą znamy ze
„Zmierzchu”. Tutaj możemy poznać jej prawdziwą twórczość.
Język, którym się posługuje jest o niebo lepszy niż w Zmierzchu
i jego kontynuacjach. Ponadto w przeciwieństwie do niego, gdzie
historia jest powiedzmy sobie banalna, tutaj niczego czytelnik nie
może być pewien, a jeśli nawet się czegoś domyśli to i tak nie
będzie to w stu procentach prawdziwa wersja. Powieść jest bardzo
ciekawa i wciągająca. Przy tej powieści debiutowałam w dystopii,
ale dzięki niej na pewno sięgnę jeszcze po kilka powieści tego
gatunku.
Oczywiście musi być jakiś minus. Dla
mnie tą słabą stroną jest to, że historia bardzo wolno się
rozkręca i początek jest strasznie męczący, ale nie poddawajcie
się, nie będziecie żałować. Potem historia robi się coraz
bardziej ciekawa i fascynująca. Język i styl autorki dużo bardziej
podobał mi się tutaj niż w Zmierzchu.
Książka podzielona jest na 59 dosyć
krótkich rozdziałów, a każdy z nich zatytułowany jest jednym,
kluczowym słowem dla danego rozdziału.
Na podstawie powieści jeszcze w tym roku ma powstać film. Melanie wyobrażałam sobie zupełnie inaczej. Niemniej jednak już nie mogę się doczekać, aż film wejdzie do polskich kin i w końcu będę mogła obejrzeć jej ekranizację.
Muszę w końcu sama się przekonać co tez książka ma w sobie takiego, że zbiera pozytywne recenzje :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest cudowna, nieskończoność razy lepsza od Zmierzchu... bez porównania. Znajduje się w czołówce moich ulubieńców. :> Szkoda, że Meyer tak bardzo uczepiła się Zmierzchu, a nie Intruza...
OdpowiedzUsuńprzyjaciółka ma mi pożyczyć Intruza, jak tylko go skończy. lada dzień będę go miała :D
OdpowiedzUsuńPomimo tego, ze nie lubie tej autorki dam jej szanse i przeczytam kiedys ta ksiazke.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Mam ją na półce już już jakiś czas, jednak jak na razie mnie nie ciągnie:)
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie na półce. Teraz tylko muszę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPowiem prosto z mostu: nie lubię Zmierzchu. Nie ogarnęła mnie "Zmierzchomania" choć generalnie książki nie są złe. Po prostu styl autorki mnie nie urzekł. Ponadto denerwowali mnie bohaterowie, ale nie o tym chciałam napisać w komentarzu. Po "Intruza" sięgnęłam jakoś parę dni po tym jak przeczytałam "Zmierzch" i kolejne części i podchodziłam do ksiązki pani Meyer z dystansem. Pierwsze 13 rozdziałów ciągnęło mi się jak nie wiem. Nieraz po prostu miałam ochotę rzucić książką o ścianę. Ale po 13 rozdziale... muszę przyznać, że czytałam ją z ciekawością, a po skończeniu mogłam powtarzać tylko: "łał, łał, łał". "Intruz" mimo złego początku stał się jedną z tych pozycji, do których wiem, że jeszcze kiedyś wrócę. :) Polecam. I oczywiście czekam na film ^^
OdpowiedzUsuńIntruz to jedna z moich ulubionych książek. Jest naprawdę warta przeczytania. I mam nadzieję że film choć w połowie będzie tak dobry jak powieść.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie recenzja, a widziałam w swojej bibliotece egzemplarz intruza, dlatego też w najbliższym czasie muszę to przeczytać :D
OdpowiedzUsuńMam w planach od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńPożyczyłam kiedyś "Intruza" od koleżanki, ale początek książki mnie nie zainteresował i nie przeczytałam jej. Jednak poszłam do kina na film i on mi się spodobał. Po nim zaczęłam myśleć o książce i chyba sięgnę po nią jeszcze raz, ale tym razem ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńTe kilka pierwszych rozdziałów przyznam, że czytałam około 3 miesięcy, to baaardzo długo jak na mnie. Ale pewnego razu zebrałam się do kupy, zaczęłam wszystko od nowa i przebrnąwszy przez te kilka rozdziałów od nowa skończyłam czytać książkę jednego dnia. Jest to coś zupełnie innego niż Zmierzch. A kiedy Wanda żegnała się z osobami z grot i chciała oddać ciało Melanie ryczałam już jak dziecko. Ta książka to zdecydowanie moja ulubioną i oddaje jej całe swoje serce. Film jest równie wspaniały, nie zawiodłam się tak jak na innych książkach i ekranizacjach pani Meyer i uwielbiam do niego wracać. *.*
OdpowiedzUsuńMiłego dnia ! :D